czwartek, 26 września 2013

***

W życiu lubi się komplikować.... Choć zawsze jest tak, że są tacy co mają gorzej... U mnie nie jest tragicznie, ale lepiej też bywało... Nawet nie mam siły wspominać sobie wesela, które Państwu Młodym udało się pod każdym względem, nam trochę mniej przez wyjazd M. w niedziele o 5.00 rano na szkolenie.. Dopóki byliśmy z Poziomą nie mogliśmy wyjść z podziwu jak wszystko jej się podoba, gdy zostaliśmy już sami... M. zaczął wyglądać jak zwłoki i wyszedł przed koleżankami z mojej pracy na niezłego buca... Ale co tam..

Za tydzień praca... Jakoś naprawdę nie myślę o tym! Ale sprawy się komplikują... Bo moja siostra trafiła do szpitala ze swoim 7-tyg bąblem i nie wiadomo kiedy wyjdzie. Ogólnie ciąża póki co nosi miano zagrożonej, więc..  Jej jako opiekunki dla mojej Małej nie możemy już brać pod uwagę. Szwagier pracuje dobę raz na trzy dni, więc zostajemy z ich córeczką jak on jest w pracy (i kto tu miał kogo pilnować?:P), najgorzej, że ona lata z gilem i Zuz też już się udzieliło.. Na razie nie groźny on... Ale po co nam następna choroba? :( Ale życie toczy się i co poradzisz?? Moja mama przejęta tym wszystkim bardzo, denerwuje się i po raz kolejny ma migotanie przedsionków (już kilka serii chemii miała przez to przełożone, a raz już trafiła do szpitala na umiarowienie)..

***
Już czwartek. Notki dwa dni temu nie udało mi się skończyć. A choć wczoraj tak pięknie świeciło słońce dziś znowu leje i znowu mam w głowie najczarniejsze scenariusze... Gilsando u Zuzi. To oczywiste.
............
A przed sekundą dostałam smsa od siostry, że u niej chyba słabo, ale nie chce na razie gadać.. Reszty można się domyśleć :/
..............

Ech..................... A ja tak bardzo potrzebuję pozytywnego wzmocnienia i ciągnie mnie w dół choć nie chcę się dać!!!!
Chciałabym wypisać tu wszystkie  żale i wstać od tego laptopa oczyszczona. Gotowa zrobic obiad dla M. i Małej.   Szukam pozytywów a w głowie tylko niepokoje... Bo czy iść już do lekarza czy jeszcze czekać? Czy pierwszy pomysł na alergię pani dr wypalił czy nie - bo jakaś moja matczyna intuicja podpowiada, że nie jest tak jak być powinno...
I kończę...
Mam nadzieję wrócić tu w lepszym nastroju. Bo tego potrzeba!!! Tylko, że ta cholerna jesień.....

3 komentarze:

  1. Specjalnie dla Ciebie słowa pokrzepienia od papieża Franciszka (świeżutkie, nowiutkie!):
    "Nie można poznać Jezusa bez narażenia się na problemy. I ośmielę się powiedzieć: `Jeśli chcesz mieć problem, idź drogą poznania Jezusa'. Nie będzie to jeden, ale wiele problemów! Nie można poznać Jezusa, siedząc w pierwszej klasie! Jezusa poznaje się w codziennym biegu dni." (źródło: wiara.pl).
    Zatem uszy do góry, pewnie jest Ci ciężko, ale dobry Bóg czuwa i dzięki temu wszystko ma sens. Pamiętam w modlitwie! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dużo zdrowia i siły i dla siostry. Mam nadzieję, że jednak będzie z nią dobrze.
    Podobnie dla Twojej mamy i dwóch dziewczynek.
    Pamiętam o Was.

    OdpowiedzUsuń