Druga ciąża jest zupełnie inna niż ta pierwsza. Ja jestem inna, inna jest sytuacja...
Nie
ma czasu na cackanie się ze sobą, na liczenie tygodni i dni, nawet
ostatnio pytaliśmy się siebie ile to nasze Małe ma cm? Przy pierwszej
ciąży "Ciężarówką przez 9 miesięcy" była non stop w użyciu, wiedziałam
ile Babel ma, co mu się właśnie rozwija... I nie mogłam doczekać się na
kolejne tygodnie. Teraz mam chyba tylko czas na radowanie się każdym
jego kopnięciem i ruchem.
Ani poleżeć ani prawdziwie odpocząć.. jest co robić.. Jest Zuz, która wie, że u mamusi w brzuszku jest dzidziuś.
"A tato ma w brzuszku dzidziusia?"
"Nie... tato nie..." - kręci głową i odpowiada tym swoim słodkim głosikiem.
Ciąża
cieszy. A i owszem. Ale nie chodzę z wypiętym brzuchem - jak paw :)
jakoś stałam się stateczniejsza i odniosłam chyba sukces, bo w pracy - w
sekretariacie i w księgowości dopiero na dniach zauważyli moją ciążę, a
trochę tam bywałam :) i wyszło to właściwie tuż przed odejściem na
zwolnienie :D ;-)
I jak siedzę w poczekalni w laboratorium to aż
mnie nosi na te pierworódki :P:P jak siedzą - często z tatusiami
brzuszkowych maluchów - jak się trzymają za ręce i wyglądają tak...
jakby nie wiem, pokłony im trzeba bić bo oto w ciąży są i wszystkie
względy im się należą, wyglądają jakby się cackały ze sobą, chuchały i
dmuchały, bo... bo dzidziuś...
A ja czuję teraz, że twardym trzeba
być! :) Cyk, cyk, załatwiać wszystko - samemu, bo ktoś z brzdącem nr 1
zostać musiał. Brzuch? Brzuch jest. Ale pobędzie, a potem zniknie. wraz z
przyjściem na świat Malca. I dalej życie toczyć się będzie. I nie
będzie wcale tak różowo jak Ci oto sobie wyobrażają- cycunio, spanie,
spacerek. I: "ojoj jaki słodki dzidziuś, jacy my fantastyczni rodzice".
Nie... Będą płacze nocne i dzienne, będą problemy z laktacją, cyckami i
karmieniem, będzie gorączka, zasrane 5 razy tego dnia body, będzie
zmęczenie, że tylko kląć się chce, a ono nie śpi.. I pewnie - nie
pamiętam zbytnio tych wszystkich niedogodności, które były nam dane, bo
się po prostu zapomina, ale doskonale WIEM, że one są i tym razem też
się dziać będą. Wiem już, że macierzyństwo to nie tylko lukier i słodka
śmietanka, którą się spija po długim czasie wyczekiwania i
przygotowywania się. Bo dziecię jest cudownym cudem, ale trochę rodzice
muszą dla niego znieść - ma ono tylko ich, by nauczyć się tego świata...
I czasem ciężko bywa.... Ale dopóki się tego nie przeżyje, to uważam,
że żadne opowieści tego nie oddadzą... Ale może to i dobrze, bo jeszcze
mniej z nas decydowałoby się w ogóle na dziecko... ;-)
No i
ostatnie.. Tak naprawdę, to wszystkie wyjścia moje czy nasze bez córy są
jakieś niepełne... Bo ja właśnie nie chce być postrzegana jako ta
pierwsza, niedoświadczona... która patrzy na rodziców z wózkiem i myśli
"ojojoj oni już są na wyższym levelu". Bo to ja wiem więcej, ja już mam w
domu trochę odchowanego Malucha - bardzo kochaną córeczkę, bez której
nie stanowimy rodziny - w sklepie, kościele, u lekarza... Bez niej nie
ma nas prawdziwie. Tęsknię za nią - choć jest łatwiej wiele rzeczy
załatwić, ale jak widzę inne mamy z dziećmi - po prostu tęsknię.
Bo
druga ciąża nie jest pierwszą. Inna będzie cała, inny poród inne
przeżycia z noworodkiem w domu. I niby jesteśmy mądrzejsi, a znowu
wyjdzie, że jednak za głupi na to wszystko....
"Bo ja właśnie nie chce być postrzegana jako ta pierwsza, niedoświadczona... która patrzy na rodziców z wózkiem i myśli "ojojoj oni już są na wyższym levelu".
OdpowiedzUsuńDzięki :P
No co?? :P:P:P sorry już przez to przechodziłam dwa lata temu :) teraz mogę sama udzielać rad! hahahha :D
UsuńJa to się cackam ze sobą bardziej niż w pierwszej ciąży;) Nauczona doświadczeniem, żeby nie bagatelizować niczego;) I z brzuchem wypiętym jak paw chodzę dalej:)
OdpowiedzUsuńAle cackanie się z sobą w sensie uważanie szczególnie z doświadczenia, a cackanie z zasady i przede wszystkim nad wyraz to różnica. ja akurat miałam ciąże bez komplikacji, więc nie mam nad sobą bata, ale Ciebie doskonale rozumiem. choć jak Ciebie zobaczyłabym w poczekalni na pewno nie odniosłabym takiego wrażenia jakie usiłowałam opisać.
UsuńA jak paw to chodzę tylko wtedy jak jesteśmy we czwórkę. Nie wiem czemu, ale kiedy indziej nikt nie musi wiedzieć, że w ciąży jestem :P
No właśnie ja z tych co uważają nad wyraz, i to wiem;) Ale z drugiej strony, tak jak mówisz, mam powody, bo jak kilka razy mniej uważałam, to jednak brzuch bolał, ledwie chodziłam... A wiem, że jakby teraz w ciąży szyjka zaczęła się skracać i bym musiała leżeć, to słabo by było, bo Antosiu mi na to za bardzo nie pozwoli;)
UsuńJak jesteśmy we czwórkę to ja chodzę już jak dwa pawie:PPPP A chwalić się mam czym, bo brzuszek większy niż w pierwszej ciąży:)
Zawsze jak słucham / czytam takie wypowiedzi o tym, jak to jest naprawdę i że ludzie gdyby wiedzieli, nie decydowaliby się na dziecko, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to upierdliwe namawianie mnie (bezdzietnych w ogóle) to jakiś sadyzm i chęć zemsty za to, że mam "spokój". :p
OdpowiedzUsuńNo bo weź powiedz - kto mądry, jak pomyśli o nieprzespanych nocach, i wszelkich niedogodnościach zgodzi się na to bo mu to odpowiada. No nikt! :P:P
UsuńTylko to, co dostaje się w zamian - co jest indywidualnym przeżyciem każdych rodziców - nie do opisania i doświadczenia w inny sposób, a tylko przez posiadanie własnego potomstwa. Takie coś za coś po prostu.
I ja nie pisałam, że ludzie by się nie decydowali, tylko na pewno byliby tacy, co by się nie zdecydowali - jakby faktycznie, namacalnie dało się przeżyć te niewygody. Tak mi się wydaje.
Ja osobiście to z Tobą trochę się droczę ;-) Bo czasem piszesz, że już byś chciała, więc co mi szkodzi podenerwować Cię ;)
Ale generalnie nie jestem z tych, co uważają, że każde małżeństwo musi mieć dziecko, bo to cud, bo inaczej rodziny nie ma, bo na pewno będą wtedy najszczęśliwsi. Nie... Wierzę, że są kobiety, które nie czują tego i nie chcą. Ale nie znaczy to, ze im zazdroszczę spokoju i chcę się na nich zemścić. Już pisałam gdzieś zresztą, że osobiście czasem tęsknię za spokojem, ale jest to chwilowe i szybko uświadamiam sobie, że wole to, co mam. Więc po co miałabym się mścić? :)
Wiem, wiem, z tą zemstą to tak z przymrużeniem oka. ;) Jeszcze jak ktoś mówi tak, jak Ty, że coś za coś, to spoko, bo dla mnie to jest normalne podejście, jak jesteś odpowiedzialna za życie drugiego człowieka, który nic przy sobie nie zrobi, to masz w pip roboty :p - dla mnie to logiczne i oczywiste, że coś za coś. Ale weź spójrz jak to wygląda z boku :D Siedzisz w centrum rozmów (jak ja ostatnio u rodzinki M.) o tym, że "dziecko to pętla na szyję, *tu padają opowieści z horrorów* a te pierworódki to myślą, że to takie fajne, ooo jak się rozczarują... A w ogóle to by wam się przydało dziecko, już czas, tyle lat po ślubie i nic." ;)
UsuńE tam, nam się (jeszcze) zasrany bodziak nie trafił. I jakoś myśl o drugim Maleństwie wcale mnie nie opuściła, nie wiem czy nawet się nie nasiliła, więc chyba nie jest "tak źle" ;) Zresztą Miłości to wie, bo przecież Synek był planowany :)
UsuńNo :) Ale jak Zuz była z nami co z Wami Łusia to myśl o drugim miałam jako ostatnią w głowie :D Także zazdraszczam :)) Ale Zuz nadrabia i jest teraz grzeczna i spokojna i niemarudząca jak Aniołek!!!
Usuń:*
UsuńPierwsza ciążą jest wypieszczona ;)
OdpowiedzUsuńW drugiej pewnie wie się, co może się stać, jakie się ma objawy. Czego się można spodziewać :)
OdpowiedzUsuń"I niby jesteśmy mądrzejsi, a znowu wyjdzie, że jednak za głupi na to wszystko...." Cudownie napisane !! Genialna jestes. Za ten tekst powinnas dostac literackiego nobla.
OdpowiedzUsuńJa sie moge tylko pod tym wszystkim podpisac bo jest dokladnie tak jak napisalas. Pozdrawiam i zostane tu na dluzej.
Dziękuję :) I witam Cię serdecznie :*
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobało to o pierworódkach, ale kurde tak jest, a w końcu dla swiata ciąża i potem nasze małe dziecko, to tak naprawdę nic wyjątkowego :) dodaje cię do Czytelni, podoba mi się u ciebie
OdpowiedzUsuńOj poki co to raczej kolezankom blogerkom ten post srednio sie spodobal ;) no a coz. Ja to jakos tak dziwacznie widze po prostu... Zapraszam do lektury :) choc zaraz male nr2 bedzie na swiecie i trudno bedzie mi pewnie pisac..
Usuń"Cytując to co mnie ujęło ” jak siedzę w poczekalni w laboratorium to aż mnie nosi na te pierworódki :P:P jak siedzą – często z tatusiami brzuszkowych maluchów – jak się trzymają za ręce i wyglądają tak… jakby nie wiem, pokłony im trzeba bić bo oto w ciąży są i wszystkie względy im się należą, wyglądają jakby się cackały ze sobą, chuchały i dmuchały, bo… bo dzidziuś… „
OdpowiedzUsuńbo może czekali na maleństwo latami?
Ja na pewno będę taką pierworódką, jeżeli w końcu się uda.. :)