czwartek, 24 maja 2012

Niezadowolona z siebie...

Jak wczoraj zasypiałam to sobie po prostu najpierw popłakałam. Jakiś taki dziwny był ten wieczór, jakoś tak pesymistycznie widzę - widziałam nasze relacje z M. On mi wyrzuca, że nic z nim nie chce wspólnie robić, że powinnam jak teraz siedzę w domu, wymyślać co moglibyśmy razem robić, żeby wspólnie spędzać czas... A ja? Mi jakoś z trudem przychodzi wymyślanie jakiś fajnych rzeczy :( Ja bym z chęcią wspólnie  z nim posprzątała np. :( Bo tylko to mi w głowie... Wcale dużo w ciągu jednego dnia nie robię... Myślałam, że szybciej mi to wszystko pójdzie, a te porządki, co je sobie zaplanowałam na okres zwolnienia, ciągną się jak flaki z olejem!  A jak teraz tego nie zrobię to już chyba nigdy!!!!
W ogóle dom to jedno wielkie brudowisko... jedno się sprzątnie za chwilę znowu jest tam bałagan! Także codziennie pół dnia zajmuje mi codzienne porządkowanie... Ech... Ubrania, naczynia po jedzeniu.... I wszystkie narozwalane rzeczy.... A potem jeszcze gotowanie obiadu! czasem to M. już wraca i ze sprzątania dodatkowego w ogóle nici! I ja znowu skupiam się właściwie na tym... Że nie jest zrobione. Myślę sobie, że może zaraz się do czegoś zabiorę... I myśl, żeby porobić jakieś głupotki w ogóle nie przychodzi mi do głowy, nie odpoczywałabym myśląc, że mogłam robić w tym czasie coś co mi zalega :/
Poza tym to takie dla mnie ciężkie, że nie umiem go rozradować, uszczęśliwić.... Jestem tak zupełnie inna :( Chłonę radość wspólnego bycia razem, gdy sobie leżymy (nawet oglądamy razem telewizję), czytamy książkę... I gdy M. rozpiera energia, to ja się denerwuję, bo mi trudno tak nagle być taka samą. Nie umiem :( nagle zacząć wariować i droczyć się z nim... Ech...............................

A najczęściej - jeśli chodzi o M. - w głowie mam myśl o naszej bliskości...  Nie dzieje się nic. A ja - szczególnie wieczorem, gdy leżymy już w łóżku, mam w głowie: sex, sex, sex. A czuję się jak zamknięta pod szklanym kloszem :( A on nic. I nie wiem kiedy o tym myśli, czy w o ogóle myśli... jest całkowicie obojętny i nigdy nawet nie próbuje inicjować... Rozmawialiśmy, ale z tych rozmów jakby nic nie wynika....

Wczoraj myślałam, że może jakoś nam się uda... Ale jak już przyszedł do łóżka, ja byłam zła, bo od 3 godzin grał w durną strzelankę... I to też nie mam się co dziwić "bo skoro nie umiem wspólnie zorganizować czasu, to mężczyzna ucieka w takie właśnie rzeczy...."

Także ogólnie moja wina.

I dlatego płakałam. I dlatego wieczór był do dupy.

poniedziałek, 21 maja 2012

Bo ważne by błogosławić każdy dzień!

Dziś.... uprałam tak z pierwszego te małe, nowo zakupione ubranka. Całkiem dziwnie wieszało się je na suszarce... Całkiem dziwnie teraz na nie patrzeć jak schną...........  Wciąż jeszcze trudno uwierzyć w to, że będę ubierać w nie Naszą Małą Istotkę.


Każdy dzień życia tego Maleństwa jest taki ważny. Każdy jego ruch jest BŁOGOSŁAWIEŃSTWEM. Nie wszyscy przecież mają takie szczęście! Nasza bliska koleżanka prawdopodobnie właśnie straciła już drugie Maleństwo :/ Niedawno cała w strachu mówiła nam, że jest w 6 tyg.  W piątek całą roztrzęsioną wieźliśmy ją na ginekologiczną izbę przyjęć... Niby lekarz jeszcze nie powiedział tego najgorszego, ale w sobotę badała poziom HCG i wynik raczej nie dawał nadziei. Dziś wiem, że znowu robiła badania.... Potem wizyta u lekarza...

Ech.. Ciężkie to wszystko. I takie niewytłumaczalne. Bardzo ten piątek przeżyłam, ale też jeszcze mocniej potrafiłam dziękować za życie które się we mnie rozwija. Za  życie, którego inni tak bardzo pragną!!!!


poniedziałek, 14 maja 2012

Ciuszki.

W miniony piątek postanowiliśmy pojechać do Ciuchlandu. Za 24 zł można napełnić niemałą torbę ubraniami.... Co się zmieści! Pomyślałam, że może uda coś mi się kupić na ten mój wystający brzuch ;-) I o dziwo znalazłam niebieściutkie, ciążowe rybaczki. Do tego jakieś tam jeszcze bluzki....

Ale praktycznie całą torbę napełniliśmy śpiochami i bluzeczkami dla Bąbla! Ojojoj :) O dziwo trochę tego było i każde takie słodkie!!! Także już chyba pierwszy okres życia mamy odfajkowany. Ponoć gorzej później.... Tak na... te 80 cm! Jak ma 2- 3 miesiące... Nic to teraz większych będziemy szukać :-)

Ech... Czy naprawdę już tak niedługo będziemy trzymać na rekach swoje Maleństwo?? Tak trudno w to uwierzyć...................

piątek, 11 maja 2012

Wolne!

Od wczoraj rozpoczęłam zwolnienie. I tak ma pozostać do końca ciąży. Mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży. Powoli zaczynam oddychać i cieszyć się z tego coraz bardziej, ale to wszystko tak powoli.... Wcale nie jest łatwo oderwać się od tego wszystkiego, być pewnym, ze jakoś sobie poradzą, nie wynajdą jakiś zbuków i nie będą się na mnie denerwować...  No i... ile telefonów będę musiała z pracy odebrać? Oby... Jak najmniej... Zwolnienie zaniosę w poniedziałek. A co. I póki co - na świeżo, nie mam zamiaru wbijać do nich, chyba, że kogoś napotkam ;-) Muszę swój mózg przestawić na dzieciaczka, na nowe życie. A na pracę jeszcze przyjdzie czas!

Nasze Maleństwo bobruje cały mój brzuch. Uwielbiam patrzeć, jak jego ciałko wystaje, jak brzuch się rusza, bo on tam przeciąga się i przewraca :) Kocham ten każdy najmniejszy jego ruch....

Jak to będzie jak ono się pojawi? Coraz częściej się nad tym zastanawiam... Nasze życie zmieni się przecież diametralnie, zmienią się priorytety! Przyjedziemy z tą Małą Istotką.... I co? I będziemy wiedzieli co dalej? Kiedy nakarmić, przebrać. Czy będziemy wiedzieli dlaczego płacze?
Czy to będzie tak, że nie będziemy się mogli na nie napatrzeć?

Wczoraj byłam u lekarza. Wyniki mam bardzo dobre, z Bąblem też wszystko wydaje się być OK. Pani położna przyłożyła swój sprzęcik i słyszeliśmy MAŁE SERDUSZKO ale bijące jak za dwóch ;-)

Nom... i powiedziała, że mogę leżeć tylko na boku... Ja kładłam się na plecach wcześniej. A teraz do końca ciąży tylko lewy bok.... Da się tak wytrzymać?

niedziela, 6 maja 2012

Boża opieka.

4 maja Rodzice - (nasi - czyli Dziadkowie bąbla :P) zamówili mszę w intencji szczęśliwego rozwiązania - mojego i siostry :)

Tak sobie siedziałam na tej mszy i ogarnęła mnie wielka radość z powodu dziecięcia! Przypomniałam sobie wielki cud jego poczęcia - i to dawało mi taką ogromną radość!!! Przecież tak niedawno wydawało mi się to takie nierealne, chwilami myślałam, że może po prostu nie będziemy mieć swoich dzieci.. Aż tu nagle ni stąd ni zowąd UDAŁO SIĘ!!! Podwójny cud poczęcia, z malutkiej komórki jajowej i jeszcze mniejszego plemniczka...
Tak bardzo się cieszę, że jestem świadoma tej radości, że wciąż w mojej pamięci są te chwile wyczekiwania. Choć teraz wydaje mi się wręcz nierealne jak tyle czasu dość cierpliwie potrafiłam czekać... NA TEN CUD...

❤ Sleepsong by Secret Garden - In The Womb


piątek, 4 maja 2012

Harce i zabawy.

Nasz dzidziuś bardzo ruchliwy. Oj bardzo :) Z początku bałam się, że coś z nim nie tak, ale teraz już się chyba dałam przekonać, że taka jego natura - po tatusiu! Wszedzie go w tym brzusiu pełno i tak sobie myślę, że jak juz się urodzi to bedę tęsknić za ta jego obecnością pod sercem....
Za tą najbliższą obecnością ze wszystkich.
Za tą pewnością, że jest chroniony i szczęśliwy.
Takie to wspaniałe, że tak czesto i dobrze czuć go przez brzuszek. M. może tez go poczuć i tak bardzo jest wtedy szczęśliwy. maluch kopie, gdy położy się ręke na brzuchu, a jak się nie kładzie to widac jak ten brzuch się rusza!
czasem bawimy się z nim - zaczepając go delikatnie :) On się wtedy przekręca, zmienia pozycję.. :)
A w ogóle to upodobal sobie moją prawą stronę brzucha :)

środa, 2 maja 2012

Pierwsze ubranka.

Czy to chłopczyk czy dziewczynka? Nadal nie wiem - nie jestem przekonana do słów lekarza... Więc nadal jest bąbel, nadal jest dzidziuś... Ukochany. :)

Nie mam też jakoś parcia na kupno czegokolwiek, bo to nadal takie dla mnie odległe, chociaż.. wczoraj na allegro pierwszy raz oglądalismy ile w ogóle kosztują łóżeczka....

Wczoraj też siostra przywiozła ubranka, które dostała od naszej siostry ciotecznej. Do podziału. Podzieliłysmy na pół... I tym oto sposobem mam w domu trochę maniunich kubraczków dla dzidziusia... Trzeba będzie wszystko poprać, poprasować... I ładnie ułożyć w szafce, którą też trzeba przygotować...

Dzidziuś też w brzuszku robi rewolucje :) bardzo często - już od kilku dni - można zobaczyć go już na zewnątrz - jak gdzieś kopie, brzuch się nieźle rusza!

M. wczoraj dotykał z jednej strony mocniej brzuszka to Małe kopalo i układalo się gdzies indziej. Oj. Zabawa byla z maluchem!

No... A w ogóle zdecydowałam, że od 10 maja idę na zwolnienie. Dobrze mi to zrobi, choć zostawię chyba kupę papierów na biurku.... Ale kręgoslup boli mnie od tak długiego siedzenia... czasem prawie z płaczem wracam do domu! Poz atym te stresy, które moga sie trafic w każdej chwili i zbliżające się przerózne sprawozdania półroczne. Brrr....

Oj... czy naprawde już tak niedługo będę odpoczywać i zajmę się wreszcie domem?