środa, 11 września 2013

Dobra perspektywa.......

Idzie jesień, a z nią zimne poranki i wieczory, mniej słońca, wiatr... Przeziębienie, które zatacza coraz większe kręgi... Idzie... a właściwie przyszło to, czego tak bardzo nie lubię!!!! A jednak... jakoś tak w głowie tyle spraw, którymi można się cieszyć!!!! :-)

Po pierwsze. Alergolog. Wybrałam się wreszcie wczoraj z Małą. Pani dr przytuliła 90zł, ale póki co mocno ufam, że warto!!!! Jak jej opowiedziałam całą moją historię to stwierdziła, że na pierwszy rzut oka nie wygląda na to, że to alergia pokarmowa jest głównym problemem. Być może pyłki... I to by się nawet zgadzało, bo po pierwsze nad morzem wszystko poznikało, a tam ponoć tak "nie pyli", a po drugie po powrocie już nie wróciły tak okropne plamy, a przecież właśnie skończył się sierpień czyli najgorszy czas pylenia... Nie będę się wdawać w szczegóły, bo zrozumiałam to jakoś wszystko po swojemu. Mam nadzieję, że Pani dr pomoże... Na razie jest mój mały sukces! Wcale mnie namawiała na zostanie przy karmieniu piersią, jak mówiłam, że czuję, że powinnam już zakończyć ten etap. Tylko dała namiar na mleko, które mam zacząć próbować dawać. Czułam - jakby ktoś zdjął ciężar ze mnie. I jak o tym pomyślałam, to stwierdziłam, że nie wiem co zjem pierwsze? Całą czekoladę Milkę czy ogromne ciacho ze śmietankowym kremem? A może upiję się na panieńskim za tydz. u koleżanki? ;-)
A tak poważnie... O ile tyle czasu, pomimo wszystkich tych wielomiesięcznych problemów z karmieniem, czułam, że pomimo wszystko powinnam karmić, to teraz z taką samą mocą czuję, że czas na the end. Przez pewien czas bałam się jak to wyjdzie... Ale samo się jakoś ułożyło. Od dłuższego czasu karmię ją tylko rano. I myślę, że bez problemu uda mi się sprawić, że Mała zapomni ;-) Dostanie nowe mleczko, którego z pewnością będzie więcej niż tego co ciumka ode mnie :D Chociaż tyle mam nagrody za ten momentami trudny czas karmienia. A przynajmniej póki co tak się wydaje - że bez problemu odstawię. Bez płaczów i ciągnięcia za koszulę... :D


Poza tym praca. Czas wrócić. Jak odchodziłam kiepskie warunki panowały :/ Ale moje modlitwy zostały wysłuchane! Zmienił się Dyr. i ponoć jest tak dobry jak ten, z którym moją pracę zaczynałam i nie wyobrażałam sobie, że kiedyś może być tak źle jak przez pewien czas było..  Dostanę też prawdopodobnie inną działkę, co tez póki co niezmiernie mnie cieszy bo moja zaczęła być bardzo uciążliwa i stresująca... Także nawet wrócę z nutką ciekawości i chęcią do pracy.. A poza tym.. Trzeba się cieszyć, że ją mam!! Także witaj październiku, witaj szkoło! Oj... praco! ;-) (jakoś tak znany slogan i samo się napisało "szkoło" :P)


I ostatnie radości... To ciąże... Dwie. Tak miłą informację dostałam od G. (ta, od starej historii z M.), że jest w 17 tyg. :) Tak bardzo mnie to ucieszyło, bo mówiła, że od razu będą się starać, a tu już trochę czasu upłynęło od ślubu a tu nic :) Myślałam już, że może też będą mieć problemy, ale na szczęście nie :) Nie mówiła wcześniej, bo chciała swoje sprawy pozałatwiać w pracy (choć się niestety nie udało). Oczywiście jej sprawa, kiedy chwalą się tą sprawą, ja też czekałam jak skończę pierwszy trymestr (bo bałam się poronienia...). Ale była już w ciąży, jak się widziałyśmy w wakacje! Teraz wiem, czemu tak słodko patrzyła na Zuz i czemu tak się nią cieszyła i podziwiała ;-) Sama wiedziała, że rośnie w niej Maleństwo!!!!! :)))

I ta druga ciąża, na razie mniej radości przyniosła, choć jest jej coraz więcej (tej radości:P) i to cieszy! :-) Bo to koleżanka po dwóch poronieniach (jako, że działo się to obok mnie, tak bardzo bałam się o swoją...). Mija właśnie czas, kiedy roniła poprzednie (8tydz.) więc chyba wreszcie lekarze znaleźli przyczynę - a raczej leki które brała, wydłużyły fazę lutealną, która była za krótka, żeby zarodeczek mógł się odżywiać zanim zagnieździ się w macicy. Ale cóż... jak się przepisuje tylko antykoncepcję, to lecząc problemy z płodnością lekarze za mało przyglądają cię cyklom kobiety (albo w ogóle) by tam znajdować pierwszą przyczynę niepowodzeń...
Koleżanka póki co ma cały czas leżeć, może niby wstać tylko sobie herbatę zrobić ;-) Ogólnie póki co tryb oszczędny. Ale myślę, że tym razem wyjdzie!!! Ma okropne młodości, których wcześniej nie miała i zero plamień, które wcześniej były i doprowadzały do... Oczywiście patrzy na każdy objaw bądź go brak... Ale tak to jest.. Jak dziewczyny bez problemów mają stresa, to co mówić o takiej, która jest po takich przejściach??
Ale bardzo modliłam się o tą jej ciążę i teraz się modlę... Bo i nam się udało i tacy wspólni nasi znajomi też już mają dzidka i tak było głupio wspólnie się spotykać, a jak już, to wtedy rozmawiać o dzieciach... Bo nieraz w jej oczach był smutek, żal, choć starała sie być dzielna... Więc tak naparwdę unikalismy tego tematu i często było sztucznie...

A teraz wszystko się układa, tyle wokół pozytywów... Tylko ta zima... ;-)


 Aby do wiosny!!!!!



2 komentarze:

  1. Och, jak pięknie!
    Mam nadzieję, że tym razem uda się Twojej znajomej donosić ciążę. Jeszcze 4 tygodnie i będzie mogła zrobić wielkie - UF! Ryzyko znacznie spadnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty. Fatycznie! To juz praktycznie miesiac i konczy sie pierwszy trymestr! A mi sie wydawalo ze to jeszcze tyle czasu... Az mi sie lepiej zrobilo :D

    OdpowiedzUsuń