czwartek, 21 czerwca 2012

Gdy zbyt dużo czasu na myślenie...

M. poszedł do pracy... Będzie dopiero po 17.00, a ja nie wiem jak zagospodarować dzień :/ Nie mam veny!!!  Na dworze dziś niby nie słonecznie, ale duszno, zrobiłabym ciastka, ale nie mam zmielonych migdałów... Może umyję okno? Może... może.... Sama w domu...

Bąbelek nasz ostatnio parę razy na dzień ma czkawkę. Az mi go szkoda, ale nawet nie wiem, jak bardzo mu to przeszkadza. Dla mnie to dziwne uczucie. Bo czuje regularne, delikatne... hm... no właśnie co? podskakiwanie gdzieś tam w środku, ale w żaden sposób nie przypomina to kopniaków. Myślałam, że podczas czkawki Maluch skacze cały, ale przecież jak my mamy czkawkę, to właściwie też tylko gdzieś przy buzi ją czujemy. No.. właśnie mu przeszła ;-)  O wczoraj chyba, czuje też jak Maleństwo przekręca się, tu przy samej powłoce brzusznej! Dokładnie widać, jak się tam prześlizga, z której strony na którą... :) Bo on już taaaaaki duży jest :D

A ja? No cóż. Chyba za dużo myślę o porodzie, o tym wszystkim. I tak jakoś trochę przepełnia mnie strach jak to będzie. I że nie ma innej opcji - nikt inny - nie M. - tylko ja! Będę musiała jakoś urodzić. I przeżyć to wszystko...

A potem ten bąbel zmieni całe nasze życie, całe nasze otoczenie i będzie już z nami zawsze. Jak do tej pory jakoś we dwójkę się dogadywaliśmy, teraz ono będzie na pierwszym planie i jego potrzeby będą najważniejsze. Czy da nam popalić? Że będziemy zmęczeni nocą i dniem? Czy będziemy potrafili sprostać jego tym potrzebom i wymaganiom? Czy nie zrobimy mu krzywdy? Czy w porę zauważymy i zareagujemy, gdy coś się będzie działo?

Wczoraj patrzyłam na siebie jak na niedojrzałą dziewczynkę - może studentkę - bo niby dorosłą, ale beztroską - odpowiedzialną tylko za siebie... A teraz? Ktoś będzie mówił do mnie "mamo". Będę mu najważniejszą na świecie - na mnie będzie polegać. Będą musiała stać się dorosłą - tak prawdziwie dorosłą. Na 100%. Czy zawsze wystarczy nam pieniędzy? Czy nie stracimy pracy?

Czasem zaskakujące i przerażające to wszystko. Naprawdę.


Zjadłabym truskawkę.

wtorek, 19 czerwca 2012

Sala porodowa.

Wczoraj oglądaliśmy oddział, na którym mam nadzieję przyjdzie mi rodzić. Hm... dziwne uczucie jak zobaczyliśmy salę porodową. Jakoś tak inaczej ją sobie oboje wyobrażaliśmy.... Niby nie jest źle i cieszę się, że widziałam jak ona wygląda, ale myśleliśmy się, że jest jakoś większa i nie wiem... wygląda tam jakoś mniej szpitalnie :P
No po prostu przerażają mnie szpitale i potrzeba leżenia tam... I poród też mnie dlatego jakoś przeraża, że będę musiała być w szpitalu - pod opieką lekarską - badana, podawane może będą jakieś leki.... Te wszystkie narzędzia na sali, to wszystko.... No nic... Jeśli już leżeć w szpitalu to lepiej z takiego powodu niż z powodu jakiejkolwiek choroby!

Mam nadzieję, że z dzidziulkiem będzie wszystko ok... Urodzi się zdrowy, szybko wyjdziemy ze szpitala i będziemy szczęśliwi jak nie wiem co! :)

Wczoraj był straszny upał... Stwierdziłam, że jak tak dalej będzie, to z domu będę wychodzić nie wcześniej niż o 18.00 Bo żyć się nie da!  Tylko piję wodę i sikam. A Bąbel kopie. A co!

piątek, 15 czerwca 2012

Wózek.

Wczoraj staliśmy się nabywcami wózka dla Bąbla :) Jechaliśmy po niego 20 km. Mam nadzieję, że warto, bo wygląd i cena w kwocie 250 zł zachęcała :) Jest śliczny niebieściutki. Powiedziałabym, że wpada w turkus. Jedyną jakaś tam wadą, są trochę podrdzewiały szprychy w kołach - ale to "zasługa" zimowych spacerów. Może M. uda się to trochę odrestaurować. I będzie jak nowy!!! Ja upiorę co się w nim da, wymyję wszystkie rurki i łączenia... Tylko pogoda niech wreszcie się poprawi! Bo póki co to chyba jakaś pora deszczowa nastała!!! Już mam dość tego deszczu, wiatru i zimna..

Kurcze.... jestem cała w emocjach przez ten wózek :) Nie wiedziałam, że go kupimy, myślałam, że pojedziemy go tylko obejrzeć a w domu jeszcze raz przemyślimy.... Ale... Może byśmy już nie wrócili? Może szukalibyśmy minusów? I  w końcu by się nam odechciało... Na pewno trochę pod wpływem emocji został zakupiony, ale myślę, że nie będziemy żałować!
Gdyby stał w domu, to bym go pewnie ciągle oglądała, woziła i się nim cieszyła jak mała dziewczynka wózkiem dla lalek :) Ale postawiliśmy go na dole i jakoś tak... Bez sensu tam ciągle chodzić i oglądać. A jeszcze napatoczyłabym się na babcie albo wujka... lepiej niech tam stoi i czeka na ciepłe dni, kiedy będzie można go wypielęgnować ;-) A potem... będziemy  w nim wozić naszego kochanego Dzidziusia!!

Ech... wypiłam zielona herbatę. Trochę na bolące gardło, trochę na zaspanie... Pogoda pewnie też swoje robi, ale generalnie, budzę się rano - czasem z M. i nie mogę potem już zasnąć i tak ani wyspana jestem ani już w ciągu dnia nie śpię... Teraz bardzo dziwnie się czuję, no ale co zrobić?

Czekam na M. Smutno tu bez niego, ale na szczęście lada chwila wakacje, i będziemy cały zcas razem, aż do znudzenia :D I będziemy wyczekiwać narodzin bąbelka :)

Za jakieś 3-4 tyg. pójdziemy na USG i może wtedy Pan Doktor powie pewniejszą informację co do płci? :D

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Ojojoj rośniemy!

No tak :) Trudno nie zauważyć, że brzuch coraz większy :) Maluch naprawdę rośnie! :) A ja - no cóż - razem z nim ;-) Na wadze przybył kolejny kilogram :-) No i nieodwracalnie jesteśmy coraz bliżej porodu!!! Jutro zaczynam 30 tydz!

Kurcze.. ale ten czas leci.... Ale aż mnie martwi, że tak samo szybko zleci te pół roku po porodzie... I będzie trzeba wrócić do pracy.... i zostawić Malucha....

Do wyprawki coraz więcej kupione, w weekend zakupiliśmy również wanienkę :) A wózek, łóżeczko i fotelik... nadal nic nie wiadomo... Trudno ocenić, czy coś jest okazją czy trafimy na coś jeszcze lepszego, a może już wcale nie... Czy nie mógłby zadecydować ktoś za nas? :P


sobota, 2 czerwca 2012

Czasem już aż trudno zasnąć...

No właśnie. Dziś obudziłam się przed 5.00 i nijak nie mogłam się ułożyć i znów zasnąć, Bąbel też się obudził :) Nie wiem czy zaczynają mnie męczyć nieprzespane noce zdarzające się w ciąży, czy to po prostu te emocje.

Zaczęliśmy szkołę rodzenia, chyba M. w końcu też się podoba :) A nie bardzo chciał tam iść ;-) Wczoraj było już drugie spotkanie. Omawialiśmy poród. Jak to wszystko będzie mniej więcej wyglądało.  I to mi się chyba śniło.. To znaczy ta szkoła rodzenia, przygotowanie do porodu i emocje temu towarzyszące...  Niektórzy po opisie Pani Położnej mówili, że są przerażeni, a ja w pewnej chwili czułam, taką radość, jakbym właśnie urodziła - taka ulgę i radość z widoku dzieciątka na moje piersi... Jego oczka, jego spokój.... "Mamo.. w końcu jesteśmy razem!"  I M. blisko. Wpatrzony, radosny, szczęśliwy, dumny!!! :-)  Ale.... to przecież był tylko opis. Bąbel w brzuszku. I niech jeszcze siedzi - te 3 miesiące...
No bo jak to będzie? Najbardziej boję się, że to będzie długo trwało, że już nie będę miała siły, że będzie chciało mi się płakać z bezsilności, a oni będą kazać chodzić albo przeć i przeć... Ale..... w końcu minie - ile by nie trwało! I oby Maluch cały i zdrowy przyszedł na ten świat!!! Bo rodzice czekają!!!! :))))))

Powoli kompletujemy wyprawkę :) Jakoś tak byliśmy w sklepie i stwierdziłam, że trzeba coś kupić dla Maluszka. Kupiłam. Myjkę. :-) A bo to pierwszy sklep, nie wiedziałam jakie ceny czy tam tanio czy drogo...

No a dziś wysłałam do siostry zamówienia z allegro. To będzie dużo rzeczy! Bo chyba z 300zł! Ale wszystko potrzebne! A wiele jeszcze nie będzie i tak kupione :) Najgorzej z wózkami, łóżeczkami, fotelikami.... Ojojoj... Jak się w tym wszystkim znaleźć?! Co wybrać, za ile? Mnie, jak tylko pomyśle, to głowa boli...

Nasze Maleństwo jest coraz większe i coraz mocniej czuć jego harce :) czasem to nie wiem czy tańczy jak na dyskotece czy ma tam plac zabaw :) Pełno go po całym brzuchu! Są dni, kiedy wydaje mi się, że rano budzi się razem ze mną i zasypia dopiero jak ja zasypiam.

Kocham te jego przekręty, ale tak naprawdę, to trudno uwierzyć, że tam jest Dzieciątko!!! Które pewnego dnia przyjdzie na ten  świat!