poniedziałek, 30 lipca 2012

W pewnym spokoju...

Ostatnie dni upływają właściwie w spokoju. Maluch jak to Maluch. Rusza się. Ale bez niespodzianek :) Najwięcej w dzień, najbardziej rano i wieczorem. Da się przeżyć :) I porozmawiać z nim ;-)

Kocham, kocham go bardzo.... Dziś tak mocno to kilka razy poczułam jak strasznie chcę go chronić, a wiem, że przed wieloma rzeczami nie będę w stanie. Np. przed chorobami.... to wszystko w rękach Boga. Kiedy, jak, dlaczego i czy w ogóle...

Chciałam Malca bardzo przytulić, a z drugiej strony w moim sercu pojawiała się taka wielka radość z tego, że ono naprawdę JEST!!!! Że niedługo się narodzi, że będziemy je tulić i cieszyć się jego obecnością.

A wszystko działo się w szpitalu onkologicznym, gdzie zostawiałam mamę.... Która będzie miała chemioterapię... Tam wszystko takie smutne..... To chyba najsmutniejszy szpital... Ciężko tam było przebywać, patrzeć na to wszystko.... I tak szkoda mi było tego, że to dotyczy NAS. Naszej rodziny.... Ale może wszystko dobrze się skończy. Mam taką wielką nadzieję! I będziemy się cieszyć - już niedługo. A mama będzie szczęśliwą babcią dwóch wnuczek - niemal jednocześnie urodzonych ;-)

sobota, 28 lipca 2012

Po ostatniej (?) wizycie...

Wczoraj przypadł koniec mojego zwolnienia, niestety mój Lekarz Prowadzący nie mógł przyjmować w tym tygodniu i musiałam pójść do innego.... Wyszłam.... z bardzo skwaszoną miną...
Niby mnie Pani Doktor badała, niby wszystko ok, a jednak czułam pustkę i brak spełnionych oczekiwań! Doceniłam swojego Lekarza! Jego podejście, jego zainteresowanie i zaangażowanie!!!! Właściwie to szkoda, że na koniec, ale po prostu nie miałam porównania, a teraz już za nim tęsknię :(
Jedyne dobre, że mam miesiąc wcześniej rodzącą siostrę - właściwie na wczoraj miała termin, ale Maluch nic sobie z tego nie robi :P I wiem, co doktor jej powiedziała, wiem, jakie ma pod koniec podejmować kroki... Bo ja - dostałam zwolnienie do terminu porodu "i jakby co - to mam się zgłaszać na izbę". Tyle wyjaśnień z jej strony dla osoby pierwszy raz w ciąży i rodzącej. Jakby co? - Mogłabym się zapytać?? Czym się mam niepokoić?
Teraz widzę, że szkoła rodzenia mnie w tym względzie uspokoiła, bo tą jakąś wiedzę na ten temat nabyłam, no i siostra.... Wszytko właściwie podobnie działa miesiąc przed ;-)

Także ogólnie... bardzo powoli, ale jednak finiszujemy....

A ten czas - mimo, że najkrótszy - będzie najdłuższy........

wtorek, 24 lipca 2012

Mikołajowych niespodzianek ciąg dalszy...

W sobotę było USG. I co? Bąbel odwrócił się pupą i tyle widzieliśmy! :) Czy to chłopczyk czy dziewczynka wyjdzie... w praniu ;-) Mamy niespodziankę do samego końca.
Z jednej strony więc USG trochę mnie uspokoiło, bo nic niepokojącego Pan Doktor nie zauważył, ale z drugiej strony... Jakaś taka wyszłam... śmiejąc się głupkowato do siebie... Bo trochę liczyliśmy, że poznamy płeć.... No nic... Najważniejsze, że Bumbciowi nic nie jest. To taki... Bolesław Wstydliwy i tyle :))))

Ale moje uspokojenie nie trwało długo. Już z niedzieli na poniedziałek Bąbel dał mi w nocy popalić jak nigdy wcześniej! Pierwszy raz jego kopnięcia nie dawały mi spać i brzuch jakiś taki miałam wrażenie trochę za bardzo napięty... O 1.00 w nocy szukałam NO-SPy i co najgorsze nie mogłam jej znaleźć po tym wyjeździe. W końcu wzięłam Magnez ale i NO-SPA się znalazła... Po tym wszystkim jakoś zasnęłam.... Nie wiem już czy dotykałam brzucha naprawdę czy to tylko sen.... Ale wydawał mi się taki miękki... Obudziłam się taka niepewna, rano brzuch dalej taki naciągnięty.... Bo właściwie twardy to on nie był.... A bąbel cały dzień dalej rajbrowal.... A ja się ciągle martwiłam... Kiedy on śpi? Ani w nocy ani w dzień...
No nie wiedzieć czemu martwię się głupotami być może... Ale potrafi mi to nie dawać spokoju... Dziś już w nocy normalnie spał - jak to Bąbel. I już obudziłam się spokojna - choć teraz ciągle turla mi się po brzuchu. Teraz dla odmiany ma czkawkę..... :P

Zmiana w jego zachowaniu po prostu wzbudza we mnie niepokój. Chcąc nie chcąc ustaliłam sobie jak powinno być prawidłowo - wydaje mi się, że wiem już wszystko o ciąży - jak ona przebiega itp... I każde odstępstwo sprawia że czuje lęk o Małego. A przecież często nieuzasadniony. Wydaje się, że jak będzie już po tej stronie brzucha będę spokojniejsza - bo będę widziała co się dzieje.... A może? Patrząc na Małe będę niepokoiła się jeszcze bardziej i szukała złego w każdej zmianie na skórze i odmiennym zachowaniu... A to wszystko niby tylko z lęku i miłości do tej Małej Istotki....

Na USG Bąbel był ułożony miednicowo. Ciekawe czy przekręci się do porodu......

czwartek, 19 lipca 2012

Do naszego Bumbcia.

Kochany Bąbelku... Nie wiem czemu tak jest, ale mam wrażenie, że im jesteś większy, tym bardziej się o Ciebie martwię.... Chciałabym już mieć Ciebie tu na zewnątrz.... Bo tam w brzusiu nie wiem co się u Ciebie dzieje... Czy wszystko w porządku? Ostatnie 2 dni jesteś taki ruchliwy - niby normalne przewroty, kopnięcia... Ale ja się martwię, że nie zauważę czegoś niepokojącego w razie co, bo będę sobie wmawiać, że wszystko jest OK. Bo tak bardzo bym tego chciała!!!!

Już pojutrze USG. Co powie Pan Doktor?? Tak niecierpliwie czekam... Z lękiem... Czy teraz już tak zawsze będzie? Nawet jak się urodzisz? Ciągły strach o Ciebie? O Twoje życie, zdrowie....

Nie wiem już co robić... Jak się uspokajać.... Nie wiem jak jeszcze mogę o Ciebie zadbać.... By wszystko było w porządku....

wtorek, 17 lipca 2012

Zmiany.

Zmiany nastąpiły. W mojej fryzurze :-) Poszłam dziś wreszcie do fryzjera. Serce mi biło jak przestępowałam próg salonu... Bo co? Pani opitoliła mnie jak jej powiedziałam, ale żeby efekt był taki jak sobie zamierzyłam.... to niestety nie.... Nie potrafię chyba wyrazić swoich oczekiwań! Więc było jak ostatnimi czasy.... Wyszłam średnio zadowolona i trochę tak jakbym sama się obcinała :) No nie jest najgorzej - i mniej na głowie i porozdwajane końcówki poszły w niepamięć.... A resztę jakoś trzeba będzie przeżyć!

Poza tym - puchniemy. Choć mam wrażenie, że wieczorem wyglądamy z bąblem na większych, rano - jakoś mały nadal ten mój brzuch. Oczywiście nachodzą mnie różne niepotrzebne myśli - szczególnie po odwiedzinach rodziny M. i informacjach od nich nt. czyichś ciąż... Np. się zastanawiam, że mam za mało wód płodowych, albo co... Ale ufam, że nie! Ufam - bo co innego mi pozostaje?

Mleko chyba też będę mieć ;-) Bo czasem i nad tym się zastanawiałam, czy aby w piersiach wszystko prawidłowo się przygotowuje. Ale jeszcze w 34 tyg. po naciśnięciu brodawki coś tam się pojawiło. Chyba to była siara :P

czwartek, 12 lipca 2012

Wczasy u teściów.

Cóż. Wspólne tak długie wakacje mamy pewnie po raz ostatni - ale i tak zaszaleć za bardzo nie możemy :) Wyjazd do rodzinnego miasta M. musi nam wystarczyć! :) Zawsze to przecież jakaś odmiana. Dla M. to nawet dość pracowite wczasy... bo maluje pokoje, ale ja trochę się obijam, trochę pomagam teściom. Coż smród farby nie pozwala w pomocy Mężowi... :(

A po powrocie - czyli w następną sobotę. Już nie mogę się doczekać. Może wreszcie pokaże płeć. No i mam nadzieję, że lekarz powie, że wszystko w porządku, bo brzuch przecież naprawdę mam mały!!! Toż to już 8 miesiąc. 6 tygodni do porodu!

Dziś upały zdecydowanie ustąpiły - na dworze przyjemna pogoda - choć mi to cały czas chce się spać. nawet teraz oczy mi się zamykają. Chyba zlegnę.....

A jak tam moje nastawienie? Radość poznania Malucha miesza się z lękiem i taką świadomością, że wcale nie jestem sobie w stanie wyobrazić jak to wszystko będzie, jak ono się pojawi!!!

Ostatnio nawet poród mniej przeraża. Przerzuciło się na połóg. Jak to przeżyć te wszystkie obolałości i niewygody, a zarazem cieszyć się narodzinami i nową rzeczywistością?

Tak w ogóle to już czytam tylko i wyłącznie książki i gazety związane z porodem. Już mam chyba powoli dość...

poniedziałek, 9 lipca 2012

Lewy bok.

Nie Bąbelku, to nie Twoja wina.... Ale już nie mogę!!!!
Lewy bok i lewe ucho będę chyba po tej ciąży miała już na zawsze płaskie i czerwone. Jak pomyślę, że mam się kłaść i to znowu w tej samej pozycji to echhhhh....... Od razu przestaje wypoczywać - 5 min i już mam dość! Marzą by położyć się na plecach, na brzuchu! A tu taka nie mila niespodzianka... Czasem ukradkiem, a w nocy jak nie zauważę, to nawet na dłużej korzystam z prawego boku - jest mi na nim o ironio o wiele wygodniej - ale czuję się źle - bo wiele osób mówi, że nie powinno się na prawym boku tak samo jak i na plecach. Więc za chwilę znów wracam na lewy - wygnieciony. Boli biodro, boli ramię - nic nie pomaga!

A bąbel ostatnio chyba naprawdę poważnie porasta w tłuszczyk. Jest już taki duży!!!! Prawie każdy jego kopniak boli!!!! Ma to małe siły :) Wczoraj wieczorem to myślałam, że mi brzuch pęknie, jak się tak rozpychał.
On chyba nie zauważa, że ma coraz mniej miejsca...

No i wczoraj z mamą zaczęliśmy tworzyć album dla Malucha - będą tam zdjęcia i różne wspominki... Ciekawe czy starczy nam cierpliwości żeby go skończyć....

czwartek, 5 lipca 2012

Uuuuuuupał!!!

Nadeszły naprawdę upalne dni. Codziennie ponad 30 stopni. A więc od rana pozamykane okna i włączony wiatrak. Jak we Włoszech, dopiero naprawdę po 21.00 można jakoś egzystować. A ja dziś miałam gotować fasolkę po bretońsku... Oj oj oj i jakoś muszę to zrobić!

I dziś w taki upał od 9.00 do 15.00 nie było nas w domu. Może nie było to najmądrzejsze, ale tak wyszło :P
Najpierw rano badania do endokrynologa, potem trochę u mamy, a potem z siostrą i szwagrem pojechaliśmy do sklepu z dziecięcymi rzeczami. Oni kupili przewijak, kocyk i coś tam może jeszcze... My - ceratki do łóżeczka...  Zawsze coś! :)

Wczoraj natomiast prawie złożyliśmy wózek po praniu. Prawie - bo chyba będzie go trzeba jeszcze raz rozkręcać, bo parę śrubek zostało :P:P Ech, a nasz dzidziuś musi bezpiecznie jeździć! No właśnie. Bezpiecznie. Ja ciągle mam obawy co do fotelika. Bo ten co mamy - umówmy się na tą chwilę wart jest może 20-30 zł... W testach zderzeniowych nie brał udziału, i ponoć gdyby coś się stało, to z dzidziusia została by mokra plama :( Tak więc ja - zamiast coraz bardziej - jestem coraz mniej do tego naszego przekonana - M. jednak nie bardzo chce inwestować w coś lepszego... Ech :(

środa, 4 lipca 2012

On przede mną.

Ostatnio często łapie się na tym, że kurcze mam brzuch! Może to brzmi dziwnie, ale wcześniej jakoś mi nie zawadzał (pomijam ciężar i szybkość poruszania się z nim). Ale teraz widzę jak on się wpycha  między mnie a moje codzienne obowiązki ;-) Prałam coś w rękach, to zaczepiał o bok brodzika i wstałam z całym mokrym brzuchem :) Gotuję coś i widzę, że mogę go poparzyć, bo stojąc w takiej odległości jak kiedyś mój brzuch porządnie zahacza o kuchenkę!

Nie ma co. Trzeba uważać. Bo Bąbel się rozpycha - nawet teraz. Choć miejsca ma coraz mniej. Ale z każdym takim dniem jestem coraz bardziej przekonana, że nie ma on odwrotnego rytmu czuwania niż ja. Cały dzień świdruje. A w nocy czuję mam spokój.

Mój mały Bąbelek.

wtorek, 3 lipca 2012

No i wakacje.

Nastała era wakacji :) Wszystko wskazuje, że takie- to już ostatnie. Chociaż właściwie i ten czas trudno nazwać wakacjami... Owszem - oboje z M. mamy 2 miesiące wolnego i możemy robić sobie co tylko chcemy - tylko.... no właśnie... ja przecież prawie na nic nie mam siły! Ani nigdzie za bardzo nie pojedziemy, ani nie pochodzimy.... Taki po prostu wspólny osiadły czas... No ciekawe jak ten czas przeżyjemy - czy nie zjemy się z nudów i czy nie poskaczemy sobie do oczu? :)

M. na razie wcześnie wstaje - dziś np. poszedł biegać - to i ja się jakoś obudziłam - a to dopiero 7.00 godzina! No ale upały takie, że zaraz nie będzie czym oddychać!!

Bąbelo siedzi sobie grzecznie w brzuchu - wita się codziennie rano z Mamusią - a jeśli tylko tego nie robi - to budzę go sama - żeby nie zwariować ze strachu. No... ale zdarzyło mu się to dopiero raz ;-)

Coś natomiast ostatnio kuł mnie brzuch i to był dzień wizyty u lekarza - chyba na szczęście bo bym była w strasznej kropce - co robić? Pan Doktor kazał zwiększyć ilość Magnezu i jakby co jeszcze no - spe. A jak to nie pomoże to wtedy dopiero do szpitala. Wystraszyłam się trochę czy Małe nie pcha się jeszcze na świat. Ale kłucie ustało. Teraz jakoś czasem mnie cuś ciągnie -ale też przechodzi. Więc może nie będzie źle - choć teraz to taka strasznie zrobiłam się wrażliwa na tym punkcie. I strasznie wyczulona.

Z nowych nabytków mamy fotelik samochodowy. Od koleżanki z pracy. Cóż wiekowy już on i po tych milusich co się naoglądałam, to jakoś nie jestem z niego super zadowolona. Zastanawiam się w ogóle czy będzie bezpieczny? No ale póki co - nie będziemy innego kupować. Już poza tym uprane wszystkie możliwe części, więc powoli się do niego przyzwyczajam! Teraz na topie pranie części z wózka. A potem... ubranka i inne rzeczy... Mam wrażenie, że tyle tego jest! I czy ze wszystkim się zdąży?

Poród nadal - raz przeraża raz kojarzy się z radością poznania wreszcie Malucha. Modlę się o brak komplikacji i o pokój w sercu  w tym czasie... A ostatnio mi się śniło, że urodziłam ślicznego chłopca :) Także w snach 2:1 dla chłopaka ;-)

Wczoraj znów się zastanawiałam czy nie za mało przybieram na wadzę. Niby lekarz nic nie mówi - bo pi razy drzwi zawsze kg jestem do przodu. Ale od początku ciąży to w sumie dopiero 5 kg! USG za jakieś 3 tyg. dopiero a ja się zastanawiam czy Bąbelek prawidłowo przybiera na wadze. Na szczęście ruchliwy jest jak zawsze! :)