sobota, 28 lipca 2012

Po ostatniej (?) wizycie...

Wczoraj przypadł koniec mojego zwolnienia, niestety mój Lekarz Prowadzący nie mógł przyjmować w tym tygodniu i musiałam pójść do innego.... Wyszłam.... z bardzo skwaszoną miną...
Niby mnie Pani Doktor badała, niby wszystko ok, a jednak czułam pustkę i brak spełnionych oczekiwań! Doceniłam swojego Lekarza! Jego podejście, jego zainteresowanie i zaangażowanie!!!! Właściwie to szkoda, że na koniec, ale po prostu nie miałam porównania, a teraz już za nim tęsknię :(
Jedyne dobre, że mam miesiąc wcześniej rodzącą siostrę - właściwie na wczoraj miała termin, ale Maluch nic sobie z tego nie robi :P I wiem, co doktor jej powiedziała, wiem, jakie ma pod koniec podejmować kroki... Bo ja - dostałam zwolnienie do terminu porodu "i jakby co - to mam się zgłaszać na izbę". Tyle wyjaśnień z jej strony dla osoby pierwszy raz w ciąży i rodzącej. Jakby co? - Mogłabym się zapytać?? Czym się mam niepokoić?
Teraz widzę, że szkoła rodzenia mnie w tym względzie uspokoiła, bo tą jakąś wiedzę na ten temat nabyłam, no i siostra.... Wszytko właściwie podobnie działa miesiąc przed ;-)

Także ogólnie... bardzo powoli, ale jednak finiszujemy....

A ten czas - mimo, że najkrótszy - będzie najdłuższy........

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz