wtorek, 13 sierpnia 2013

Mój Mały Alergik.

Chyba znowu trochę się pożalę. Ale ociupinkę. Bo ja po prostu jestem łasuchem, którego nie stać na wyrzeczenia... To chyba najgorsze. Sytuacja jest taka. Plamy na szyi bardzo małe i rzadko wychodzące. W zgięciu łokcia troszkę większe, ale też do zniesienia. Pod kolanami.. ech, czasem ogromne!!! I było pod jednym, a teraz pod dwoma.... I to wygląda normalnie, jak poparzenie :/ Smarujemy emolium....

Przed wyjazdem do teściów byliśmy u pediatry. Pokazać to i w ogóle. A ona, że to typowe atopowe zapalenia, że ona od początku wykazywała skłonności do tego, że to się w lecie nasila (?) i że trzeba alergeny odstawiać... A ja mam karmić nadal, jak najdłużej. I jak plamy znikną próbować coś z tym białkiem z mleka krowiego. Powolutku. Zmiany na skórze smarować parę razy na dzień. Chciałam zaproponować, żeby zamiast tego mojego karmienia (bo przecież łatwiej kontrolować tylko, co Mała je, a nie co obie jemy) podawać jej Nutramigen. Ale ponoć to jest okropne w smaku i tak dużego dziecka nie da się już na to przestawić, skoro tak długo jadła moje...
No i ogólnie to mnie najbardziej zasmuciło.. Bo ja już jestem zmęczona tym karmieniem i tymi znakami zapytania, co mogę, co nie mogę. Zdecydowanie uczula ją coś jeszcze niż tylko mleko. Jak przez pół dnia ma bledsze plamki, to potem znowu coś wyskoczy :/

A ja często nie mogę się powstrzymać - szczególnie, że nie wiem do końca czy coś ją uczula. Tylko mleko jest pewniakiem. Tak niby staram się sama nie jeść i jej nie podawać najczęstszych alergenów... Ale różnie to bywa. Już mi nawet teściowa robiła pączki na samym żółtku (i kotlety w samym żółtku panierowała :P), ale w środku były wiśnie, które też mogły dać efekt wiadomo jaki :/ A ja nie mogłam się powstrzymać dopóki się nie skończyły...... Już zupę zabielała zasmażką na smalcu, a nie śmietaną z mąką, ale następnego dnia zrobiła żurek, normalnie zabielany, a był tak pyszny, ze nie mogłam się powstrzymać... Chyba najbardziej przed pomidorami się broniłam (nie wiem czemu), a mają swoje i jak M. jadł kanapki to tylko mi ślinka ciekła, bo ja takie suchmelce z wędlina tylko....

No po prostu nie wiem jak to ogarnąć, żeby znaleźć te alergeny atakujące moją córeczkę...

Najgorsze, że ciągle czuję, że POWINNAM już przestać karmić, tylko co u licha dać jej zamiast tego?? Muszę poszperać, bo zapytać nie mam kogo :( O ile przez cały czas karmienia, przez ten cały czas wszystkich problemów ciągle czułam, że karmić POWINNAM i CHCĘ. To teraz na odwrót....

Jestem zbyt niepokorna z tym swoim jedzeniem... Teraz też nam się szykuje wypad - całą wielka rodzinką (miała nawet jechać mama, ale chemia przesunęła jej się o tydzień i będzie zbyt słaba, żeby jechać teraz.... :( ) i będzie wspólne gotowanie, no i weź. Będą wspólne obiady i choć teoretycznie wszyscy wiedzą, że ja nic mlecznego. To bardzo prawdopodobne, że trafi się gdzieś śmietana... albo co... Albo pomidor... I co? mam se sama jeść nie wiadomo co czy dać listę najczęstszych alergenów, żeby bez tego robili! Masakra...

Masakra, bo ja nie umiem odmawiać, gdy to ktoś gotuje czy mi proponuje. Mimo, że staram się mówić co i jak, ale wydaje mi się, że gdy podziękuję to wyjdę na kogoś kto wybrzydza i że w ogóle jestem nieuprzejma (ale dziwna jestem, co?).

I tak się zmagam z tymi dylematami. Ciągle siedzą mi w głowie dlatego to tu napisałam...

Mam plan teraz taki. Wydrukować sobie te najczęstsze alergeny i kategorycznie nic nie podawać nic z tego co tam będzie. Ani jej ani sobie. I wtedy zobaczyć co się stanie. Tylko czy dam radę, skoro teraz tak nieudolnie mi wychodzi odmawianie sobie.... Ale i jej, bo jak patrzy tak tymi oczętami na owocek jakiś to choć troszeczkę chcę jej uszczknąć... Tak się cieszyć, że poznaje nowy smak, tak patrzeć jak jej smakuje...

No nie umiem... nie umiem póki co radzić sobie z tą jej alergią... I ze swoim łakomstwem...

4 komentarze:

  1. Miłości, a sprawdzasz skład wędlin sklepowych? One często zawierają białko zwierzęce (czyli mleka) albo soję (mój na soję też uczulony)
    Może w takim razie przygotuj sobie pare przepisów pod Was, bezmlecznych, bezjajecznych, bez składników alergizujących i gotujcie z tych przepisów, bez mleka też można dużo pysznych rzeczy przygotować, i każdy może jeść to samo. Ja robię swoje naleśniki, swoje ciasta, swoje sałatki bez majonezu i jajek, nawet swój tort bezjajeczny miałam na urodziny, wszystko jest pyszne i wszyscy się dziwią, że to bez jaj i bez mleka. Spróbuj kotlety zamiast żółtka panierować w mleku roślinnym (żółtko mimo wszystko dość ciężko dokładnie oddzielić od białka), zamiast bułki tartej (bułka tarta też może mleko zawierać, jeśli jest zrobiona z kajzerek na przykład) płatki owsiane.
    Generalnie ja też miałam straszny problem z tą dietą i chcicę (jak na złość) na śmietanę, kremy i inne mleczne cuda... Póki właśnie nie zaczęłam bardziej się starać nie tyle ograniczać swoją kuchnię, co szukać nowych pomysłów na pyszności, które są dla mnie dozwolone... Teraz nawet specjalnie nie brakuje mi nabiału:) Jemy z mężem raczej to samo, więc mnie nie kusi specjalnie, ostatnio robiłam sernika dla gości, to dla siebie miałam pyszną bezmleczną drożdżówke...
    Właśnie to odmawianie czasem jest dla mnie najgorsze;) I jeszcze ludzie biedują, jaka ja to w takim razie biedna jestem, bo tego nie mogę, tego nie mogę, tego też nie... Zpobiegawczo staram się brać zawyczaj ze sobą swoje pączki, ciastka, żeby zobaczyli, że ja też mogę coś dobrego slodkiego zjeść;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojjj widzę, że muszę Cię zgnębić mailowo :P ale to po powrocie :)

      Usuń
  2. A Poziomej może tez zacznij dawać mleka roślinnego? To sklepowe jest drogie i też może mieć białka mleka, ale ja robię swoje, z płatków owsianych na ciepło wg tego przepisu: http://pinkcake.blox.pl/2012/03/Jak-zrobic-mleko-owsiane.html

    OdpowiedzUsuń