Pojawienie się Maleństwa u siostry miało być dla mnie dobrym wstępem do mojego macierzyństwa. Ale czy nie za mała ta przerwa? Na razie - choć coraz mniej - w mojej głowie wiele lęku połączonego z przerażeniem.
Czy dam radę nie płakać razem z dzidziusiem.....?
Siostra miała (ma?) problemy z karmieniem - myślę, że wina lezy po stronie personelu szpitalnego przede wszystkim, które zamiast pomagać przystawiać, głodnemu dziecku podawały strzykawką glukozę. I co? Po powrocie do domu - Mała chce w ten sam prosty sposób pokarm, a tu nie ma! Płacze Biedactwo z głodu, ma pod nosem pierś a nie umie ssać..... I co tu robić?? Jak pomagać?? Serce się kraje, dwa razy nie wytrzymałam i pociekły łzy z bezsilności..... Zobaczyłam i odczułam jak trudno wytrzymać płacz dziecka, na który nie bardzo można poradzić!!!!! A tu... trzeba być silnym i wytrwałym, bo podając butelkę po prostu przegrywasz.......
Ale na szczęście jest coraz lepiej :) różnymi to sposobami dziewczyny uczą się siebie i karmienie jest coraz dłuższe i owocniejsze. A siostra łapie odwagę póki co mieszkając z Mężem i Mała u mamy.
Ja więc powoli dochodzę do siebie, po pierwszym szoku, gdy nie wiedziałam czym bardziej się przejmować - zbliżającym porodem, problemami z karmieniem czy po prostu tym częstym płaczem niemowlęcia - bo to wszystko pewnie nadejdzie....
Ciekawe gdzie wtedy będzie mama... Czy będzie miała kolejną chemię.... Czy będzie w domu....
Torba już właściwie spakowana.... Zobaczymy co się będzie działo.... I kiedy? Ale cieszymy się z każdego dnia, bo przecież z dzieckiem WSZYSTKO się zmieni i już teraz widzimy choć po części jak bardzo.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz