Dziś to tak mi się nie chciało iść do pracy, jakbym była po wakacjach, rozleniwiona... Weekend był pełen bliskich i przyjaciół. Wesoły, gwarny.
Nadszedł tydzień, gdzie wszystko będzie szybko, a przede wszystkim królować będzie moje zmęczenie. No i jakoś ten poniedziałek tak mnie ogólnie przez to wszystko lekko zdołował. Ale lekko :) Bo mimo wszystko cieszę się słońcem i wspominam miniony weekend.
Najbardziej chyba byłam zadowolona z wczorajszego popołudnia, jak byliśmy u mojej siostry ciotecznej, w jej nowym domu, ona sama ma trochę starszą córkę, a druga z rocznika Zuz i była też moja siostra ze swoją córeczką :-) I raz, że Zuz znowu pokazała jaka jest już duża, jak już się sama wszystkim interesuje - jaka była tam szczęśliwa, jak sama umiała się bawić, a dwa: jakie już mamy przedszkole :) Choć jeszcze trzeba na nie zerkać, czasem rozdzielać, wyrywać zabawki, to już można też posiedzieć i pogadać :) ...i popatrzeć na nasze brzdące i być z nich dumnym :)
No wiecie co, dorosłe, a dzieciom zabawki wyrywają! ;p
OdpowiedzUsuńHaha, no kocham Cię normalnie:)))
UsuńAle niektóre zabawki są tak fajne, że sama lubię się nimi bawić:))
Ojej, wywrywane tylko dlatego, że one same zaczynały sobie niebezpiecznie zabierać nawzajem :P
Usuń;)
UsuńOch tak, weekend był piękny i pozwolił naprawdę naładować baterie. I ciężko się po takich dniach wraca do obowiązków... ;)
OdpowiedzUsuńJa nie miała weekendu. Wolny poniedziałek u rodziców i z rana wracałam, bo na popołudnie do pracy :/
OdpowiedzUsuń