Miał być zupełnie inny post. Miałam pisać o wspaniałym samopoczuciu, o tym jak głęboko odetchnęłam będąc w pracy, że brakowało mi tej wolności, że powrót do pracy był mi potrzebny. Że jest mi dobrze, że świat się tak niewiele zmienił przez te półtora roku, że idąc wczoraj spotkałam te same osoby co kiedyś... Że w pracy stara, ale swoja bida! Że poczułam bezpieczeństwo...
Że Mała jak mnie wczoraj zobaczyła wcale nie rzucała się na mnie jak oszalała, że ogólnie generalnie wszystko jest OK, a ja jestem przeszczęśliwa!
Ale dziś wróciłam do domu.. Zuz się uśmiechnęła z ramion wujka.. Znów się na mnie nie rzucała... Ale... widać było, że niedawno wyła.... Główka jakaś taka cieplejsza, glut nadal z nosa i kaszel, a za chwilę kopka... nie taka jak być powinna..
Przestraszyłam się. I nadal mi nie tak... Przestraszyłam się, bo zobaczyłam, że nie panuję nad sytuacją, że nie wiem co z nią się działo, co jadła, jak zasnęła i ile spała... Czy kaszle i siąpi nosem dużo czy już niewiele...
Ale jakaś taka płaczliwa... Jakaś nie taka jak wczoraj.... A ja nie wiem do końca czy coś jej jest i powinnam jakoś zareagować czy to wszystko to dziwny zbieg okoliczności...
Może to przez niewyspanie, bo spała króciutko... Może... bo nie potrafili ją tu uśpić ponownie jak się przebudziła... Niby mama nie jest taka niezbędna, ale wtedy na pewno by się przydała.
Już raczej luz wczorajszy i dzisiejszy jutro nie będzie mi towarzyszył. I jak nie dzwoniłam, tak jutro dzwonić pewnie będę..
Staram się z całych sił wierzyć, że się jakoś wszystko ustabilizuje, bo póki co Poziomeczka dziennie miała na zmianę 3 albo 4 niańki. Od jutra ma być tylko M. a jak on w pracy to moja młodsza siostra.
Starsza... wczoraj straciła Maleństwo... Także nie tym razem :/
Także... radość zlała się z rodzicielskim strachem i teraz nie wiem jak tu sobie pomóc..
Nic nie jest łatwe ...
OdpowiedzUsuńStrasznie współczuję Twojej siostrze. Nawet nie chcę sobie wyobrażać przez co przechodzi.
OdpowiedzUsuńCo do Twoich emocji doskonale Cię rozumiem, ale na pocieszenie powiem Ci, że np. większość dzieciaków w przedszkolu płakała przez 1 tydzień bez rodziców, później już tylko 10 proc. (1-2 dzieci) i to też tylko przy pożegnaniu. Ważne, żeby Mała wiedziała, że to pewna rutyna i że Ty ZAWSZE wracasz.