piątek, 11 października 2013

W nowej rzeczywistości.

Minęły dwa tygodnie odkąd mama pracuje. Nie jest najgorzej, z domowymi obowiązkami daję radę. Gorzej z czasem dla siebie.... :) Ale i to się może jakoś unormuje. Póki co dziecię się rozbestwiło i zasypia 22 - 23. Czasem zasypiam przed nią... ;-) Tak więc nasze małżeńskie życie jakoś bardzo podupadło mam wrażenie...

A ta jesień za oknem taka piękna i słoneczna....

Obserwuję ludzi. Patrzę jak się ubierają, co się teraz nosi. Może wreszcie kupię sobie nowe buty? Jadąc w autobusie chcąc nie chcąc znów słucham czym żyją. I na nowo odkrywam, że świat to nie tylko mój dom, że świat jest o wiele większy.

Mam czas na różaniec w drodze do pracy.

Porządkuje swoje biurko. Wycieram kurz, wyrzucam niepotrzebne papiery, a potrzebne wkładam w odpowiednie miejsce. I dziwię się, że ktoś przede mną pracował i tak nie dbał o swoje otoczenie. O te 8 godzin dziennie. Które przecież stanowią dużą część naszego życia!!!

Czuję, że jestem na swoim miejscu. I oby ten stan trwał jak najdłużej.

4 komentarze:

  1. :) A ja mam jutro rozmowę o pracę:) Ale taką bardziej domową, znalazłam chętną do powierzenia mi swojego dziecka:) Zobaczymy czy jej nie przejdzie jak mnie pozna:))) Jak powiedziałam Mężowi- chciałabym czuć się wreszcie jeszcze komuś potrzebną:)

    OdpowiedzUsuń