Każda z mam musi w końcu podjąć decyzję czy wracać do pracy/szukać jej czy zostawać z dzieckiem i każda jakąś decyzję podejmuje - najlepszą jak jej się wydaje. Nie będę tu teraz się nad tym rozpisywać, chciałam tylko pokazać moją jedną przygodę. Z wczoraj.
Ale jeszcze trochę wstępu :) Ja wróciłam do pracy, jak Zuz skończyła rok i miesiąc. Bo żeby zostawić ją zaraz po macierzyńskim plus nawet po wykorzystanym zaległym urlopie było dla mnie niewyobrażalne! Ona była tak mała i nieporadna..... Ale w październiku - zostawiając ją - byłam całkowicie spokojna! Plus oczywiście fakt, że nie musiałam jej oddawać do żłoba - bo bym się mocno zastanawiała nad tym rozwiązaniem, tylko opiekuje się nią moja młodsza siostra. A więc cały czas jest wśród bliskich, na górze ma prababcię, wujka - jak nie jest w pracy, no i tatę, jak w niektóre dni w tygodniu jest między lekcjami i dodatkowymi zajęciami w domu. Nie mam nigdy problemu, że moje dziecko jest spłakane, nieszczęśliwe. Choć wiadomo - im starsze tym dobitniej okazuje swoje niezadowolenie, że tata wychodzi (bo ja to raczej jak ona jeszcze śpi), a do opieki przychodzi ciocia. Ale jakby szybko przyjmuje, że rodzice muszą iść. Ale wracają! I nie będę ukrywać, że inaczej obserwuje się rozwój dziecka będąc z nim praktycznie cały czas, a inaczej, gdy 8h największej aktywności dziecka spędza się w pracy. Dlatego, gdy jestem na urlopie czy zwolnieniu to patrzę aż z podziwem na nią - choć z drugiej strony po takim całym dniu - to jestem zmęczona... Bo ciocia Zuzi tylko ją pilnuje.. Ja usiłuje coś w między czasie robić, a Przylepa rzadko na to pozwala :) Poza tym ona jest te parę godzin, ja od rana do wieczora. To tak odnośnie mojego zmęczenia nią :) Pracując po prostu odpoczywam od domu :D
A teraz ta historia...
W ogóle nasza córa zasypia u nas w łóżku, nie byliśmy w stanie nauczyć jej samej zasypiać w łóżeczku. Było tyle płaczu, a zasypianie koło mnie czy koło nas - sprawdziło się, więc tak w tym trwamy, choć teraz np. potrafi nieźle któreś z nas kopnąć, jak tak się wierci przed zaśnięciem. Często padamy z nią (22.00) i jak się M. przebudzi, to ją przekłada do łóżeczka. No i właśnie.. Rzadko się póki co zdarza, żeby ona całą noc w tym swoim łóżeczku przespała. Raz wcześniej, raz później wskakuje z powrotem do nas. I ostatnio coraz częściej myślę, że to przez to, że wróciłam do pracy... Wie sobie ten mały człowieczek, że jak się budzi, to mamy już nie ma, więc chce jeszcze w nocy mnie przy sobie zatrzymać, a może myśli, że jak będzie blisko, to nie pozwoli mi do tej pracy pójść....
No i z reguły pomimo, że rano śpi już między nami, wstaję z łóżka bez problemu, czasem całując ją w czółko. Ale wczoraj spała niespokojnie, a dodatkowo ja wychodziłam później niż zwykle i później wstawałam. Gdy wydawało mi się, że chwilowo przysnęła mocniej - uciekłam. Ale mała się zczaiła i podniosła alarm. No płacze. M. próbuje ja utulić, uspokoić - nieraz mu się to zresztą udawało w podobnych sytuacjach. Ale przypomnę. Ona coraz starsza i coraz mądrzejsza. :P:P Tym razem ryk był coraz większy i coraz bardziej "dramatyczny". No więc co. Puścił ją, a ona przydreptała do mnie do łazienki. I nie, że przytula się tylko czy coś. Ona mnie ciągnie za piżamę aż do pokoju, do łóżka. i dopiero wtedy się uspokaja. Ale ja przecież muszę iść! Mówię do niej jak do mądrego dzieciaka - "Kochanie, mama musi iść do pracy, ale wróci do Ciebie, naprawdę muszę iść." i ona to rozumie, bo płakać znów zaczyna...
Nie dała się zostawić w łóżku... Wstała więc ze mną. Na szczęście ulubione bajki wygrały z tęsknotą za mamą. Bo niestety, to już wiek, kiedy ruszający się kolorowy obraz przyciąga mega uwagę... I nasza Mała jest w to wciągnięta.. Ale dzięki temu ubrałam się i wyszłam bez większego problemu. Z myślą taką, że gdybym nie pracowała, Zuz nie musiałaby tęsknić..
I może to z boku wydaje się normalne, ale dla mnie była to pierwsza historia tego typu, że ten Maluch, który choć jeszcze nie mówi, potrafi tak dobitnie pokazać czego chce...
U nas jest to samo jak tata wychodzi do pracy albo w ogóle gdziekolwiek, mama rzadko wychodzi więc nie ma problemu:D
OdpowiedzUsuńNasza Niuńka tylko wyraźnie się cieszy, jak Tatuś wraca - dostaję wtedy we wnętrzności ;)
OdpowiedzUsuń