Uffff. Chwila przerwy w pracy!!!! :) Nie było mnie przez ostatnie trzy dni, a mimo to dziś udało się wszystko nadrobić. Znaczy, że znów, chwilowo nadszedł czas spokojny.... Ale to jak zwykle chwila przed burzą... ;-)
W domu nie mam TOTALNIE czasu, żeby siąść do komputera (ani ochoty - po 8h w pracy), więc jak będąc w pracy czegoś nie napiszę, to już w ogóle nie...
Chciałam też powiedzieć, że jeżeli ktoś myśli, że jest niezorganizowany, to jestem pewna, że gdyby zobaczył niezorganizowanie mojej rodziny, to na pewno humor by mu się polepszył. Ych. Wada moja największa - lenistwo oraz cenienie snu (wyspania) ponad wszystko oraz bałaganiarstwo i gromadzenie mało potrzebnych na co dzień rzeczy przez mojego męża daje niestety często istny domowy armagedon i niejednokrotnie budzenie się z ręką w nocniku.... Marzę wtedy tak bardzo o czystym domu, ciepłym, smacznym obiedzie na czas.... I wiem, że inni radzą sobie lepiej niż my i im zazdroszczę...
A jeszcze teraz druga ciąża... Nagle pojawiły się mdłości o każdej porze dnia (czasem i nocy, gdy nie mam sił na kolację), gdzie w pierwszej ciąży ich nie zauważałam. Senność, która mną włada, też jest o wiele bardziej uciążliwa, bo nie ma, że idę sobie spać, kiedy tylko chcę... Bo przecież Zuz! Kochane dziecko, które myśli, że tylko ono należy do mamusi. Nawet tatusiowi często nie daje przytulić mamusi... A tam mu przecież rośnie rodzeństwo.... ;-)
No i tak.... ciężki był czas u nas niedomagająco - chorobowy, ale powoli wychodzimy na prostą (Zuz wzięło na koniec). Bo oprócz tego, to często mam wrażenie, że M. jest bardziej troskliwy niż przy pierwszej ciąży i to jest piękne.
I choć chcę, to jeszcze to wszystko czasem mnie przeraża czy podołamy. Jesteśmy już o tyle mądrzejsi, choć z drugiej strony na pewno wiele jeszcze będzie nowych sytuacji... Ale nie my pierwsi mamy drugie dziecko (hahaha).
Moja mama twierdzi, że przy dwójce dzieci człowiek jest o wiele lepiej zorganizowany (bo już wszystko wie, co i jak i wszystko robi sprawniej) i ma wiecej czasu dla siebie pozniej, bo dzieciaki sie soba zajma, wiec wizja cieplego obiadku i porzadku wcale nie jest taka odlegla. :)
OdpowiedzUsuńA z tym snem, to ja Cie rozumiem i popieram. Ja wolę armagedon organizacyjny, niż armagedon związany z atmosferą i marudzeniem z przemęczenia.
O tak... dla mnie etz wizja bólu glowy ze zmęczenia kojarzy się z mega rozdrażnieniem i wkurzaniem wszystkich naokoło :P
OdpowiedzUsuń