sobota, 9 listopada 2013

Poranna sobotnia cisza.

Śpicie? Mój dom też śpi... Tylko ja nie mogę... Organizm już tak przyzwyczajony do porannego wstawania, że i w sobotę nie chce odpocząć? Nie wiem... Obudziłam się przed 6.00 jak do pracy i nijak zasnąć już nie mogłam..

Wczoraj, gdy Mała zasypiała i odwróciła się pleckami zaczęłam ją po tych pleckach całować... Ona tak leżała nieruchomo strasznie zadowolona z tego obrotu sprawy. Było jej dobrze do tego stopnia, że oczka zaczęły się robić coraz bardziej senne. Choć ostatecznie zasnęła dużo później :P

W każdym bądź razie - nie wiem dlaczego - w mojej głowie pojawił się obraz i myśl.. "A jakby tak coś się stało, jakby przede mną leżało... martwe ciałko mojego dziecka..." I poczułam wtedy, jak bardzo już ją kocham, jak bardzo bez niej nie wyobrażam sobie życia!!!! Jak bardzo bym wtedy to ciałko całowała, jak bardzo bym płakała!!!
Podziękowałam wtedy za to, że ją mam, za jej życie i każdy oddech...

Bo tak naprawdę wydaje mi się, że ona jest, bo jest. Pojawiła się nieoczekiwanie - nagle, choć upragniona. I czasem wciąż wydaje mi się to wszystko snem, ułudą - szczególnie jak wróciłam do pracy i wszystko próbuje być w moim życiu jak po staremu. A z drugiej strony, to, że ona jest, stało się takie oczywiste - jak to, że co dzień wstaje słońce...

A przecież, gdyby jej zabrakło nic nie byłoby takie same. Nie chcę sobie nawet wyobrażać już dalej tego scenariusza. Bo przecież łzy chyba nigdy nie przestałyby lecieć...

A przecież dzieje się tak, że rodzice tracą swoje dzieci.... Dzieci... SWOJE dzieci. Ona to NASZE DZIECKO. Bez niej już naprawdę trudno wyobrazić sobie życie. Mamy cholerne szczęście, że ona JEST. Cała i zdrowa!!!!

Przekochana i tak mądra!!! To aż wstyd denerwować się na nią, bo marudzi czasem, bo nie zasypia o tej co byśmy chcieli....

Bo ONA nam się nie należy jak psu kość. ONA nam została darowana i każdy JEJ dzień został nam darowany.

A za DARY się dziękuje......

I na koniec, co ostatnio porusza moje serce do głębi, to blog, na który przypadkiem trafiłam w pracy, gdy przeglądałam strony mając chwile czasu. On też przypomniał mi o naszym cholernym szczęściu...
Dawidek


***
Jedziemy dziś na weekend do rodziców M. Może tam będę miała więcej chwil dla siebie i zostawię swój ślad u Was, ale naprawdę jestem na bieżąco...

8 komentarzy:

  1. Ależ my jesteśmy chwilami podobne do siebie! Po co Ci takie głupie myśli?! Moja mama zawsze powtarzała, że nie wolno o takich rzeczach myśleć!
    Ale ja też myślę... I rozpromieniam się po każdym kopniaczku... Zła jestem na siebie za takie myśli, jednak mimo to przychodzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie wiem wlasnie czy te mysli sa ostatecznie takie glupie... :) skoro prowadza do tego ze zaczynam bardziej dostrzegac to co mam i dziekowac za to. Choc to prawda. Za czesto mam takie tragiczne mysli :p

      Usuń
    2. Ja się boję takich myśli... na zasadzie "nie wywołuj wilka z lasu". Mam kłopot z komentowaniem u Ciebie, bo coraz częściej korzystam z netu w telefonie, zamiast w komputerze, a numerki mi się rozjeżdżają.

      Usuń
    3. Te antyspamowe - komórka wyświetla mi tylko trzy pierwsze, a potem zgaduj :p

      Usuń
    4. Ojej.. a ja nie wiedziałam, że je mam włączone!!!! Już to zmieniłam :*

      Usuń
  2. Aaaale słodkie to musiało być, jak ona leżała taka zadowolona. :D :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie nadal dziwi i szokuje ze ona juz z takich rzeczy potrafi czerpac przyjemnosc. Jak duzy czlowiek :)))))

      Usuń