czwartek, 25 kwietnia 2013

Kac moralny. Więc o sobie.

Mama potrzebowała, by zawieźć ją do szpitala. M. chciał zostawić mi samochód. Ja stchórzyłam. Jak zwykle. I teraz nie mogę się pozbierać, poradzić z tym sobie. Szukam usprawiedliwienia, ale tak naprawdę jakoś tam wszystko udało by się przejść. Z mniejszzm bądź większym stresem. Czuję się okropnie przed M., przed sobą :( Nagle wszystkie moje wady wylazły na wierzch... Więc za co on mnie kocha? Nie mam żadnych pasji, nic co by mnie mogło pochłonąć. Czym bym się mogła pochwalić. Jestem taką biedną szarą myszą, co myśli, że wszyscy są od niej fajniejsi i lepsi.  Mają styl, osobowość i radość życia w sobie. I czytam ich blogi, przeglądam zdjęcia i po części pewnie trochę zazdroszczę. Że nie potrafię być kimś. Znać swoją wartość. I patrzeć na nich jak równa na równych.

Siedzę w domu od narodzin dziecka. Jak kura domowa. Ale nawet trudno mnie nazwać kurą domową, bo i domu z tym wszystkim nie umiem prowadzić. Nawet M. ostatnio obiady organizuje :/ A w domu... Walają się wszystkie rzeczy tak, jak często w pośpiechu zostały rzucone... Ja wciąż znajduję tylko czas na te konieczne obowiązki. Te naprawdę konieczne. I wciąż naokoło widzę tyle do zrobienia, widzę tyle złych rzeczy, których nigdy nie chciałabym widzieć w swoim domu. A one są i straszą mnie każdego dnia... Tak. Bo ja nawet nie umiem być dobrą żoną i matką. Choć kiedyś myślałam, że to moje powołanie.. W powołaniu przecież człowiek się sprawdza.

Fb. Okno na świat z wiedzą co u innych, na świecie. Żeby tu się totalnie nie zamknąć w czterech ścianach... Ale czy musi to być? Czy muszę wolną chwilę gdy Zuz śpi zaczynać od tego portalu? A może lepiej wziąć żelazko w dłoń? Z Poziomą naprawdę praktycznie nic się nie da zrobić... Bez niej odpoczywam. Po nocy ciągle nieprzespanej. Ciągle głodna.Bo organizm skądś musi czerpać energię.

Czasem myślę, że wciąż jest coraz gorzej i gorzej. Im ona starsza tym ja gorzej sobie radzę. Tym więcej uczę ją złych nawyków. I wciąż chcę z tym walczyć, ale jak nie wiem...

Jestem beznadziejna w swojej beznadziejności :(

1 komentarz:

  1. Wcale nie jesteś beznadziejna. Ja myślę, że każdy ma lepsze i gorsze chwile. Mi jest trudno ocenić to o czym piszesz, bo niestety jeszcze dzieci nie mamy. Wiem jednak że może ten fb daje Ci trochę relaksu oderwania od tego wszystkiego.

    OdpowiedzUsuń