Ostatnio czytałam, że nasze Maleństwo jest wielkości truskawki i waży tyle, co pudełko zapałek... Kurcze straszny z niego jeszcze MALUSZEK!
A ja każdego dnia borykam się z myślami, że tak trudno nadal mi uwierzyć w jego istnienie... Nie czuję go jeszcze przecież, nie słyszę, nie widzę... Ciągle jestem jak w bajce, którą czytam czy oglądam w TV... I tak naprawdę pytania jak się czuję, jak Małe, denerwują mnie, bo ja poza mdłościami i bólem piersi, no i czasem gdzieś bólem w brzuchu nic nie czuje!
Moja niecierpliwość jest okropna :( Sama siebie pytam czy jak już wreszcie będę miała USG, to trochę się uspokoję i sama uwierzę... Obliczyłam sobie, że na USG najlepiej zapisać się 15 lutego, w piątek idę się zapisać. To będzie akurat przed wizytą, a i na pewno między 11 a 13 tyg ciąży. Bo przecież mam wątpliwości od kiedy je liczyć? Od ostatniej miesiączki czy od zapłodnienia. I choć prawie jestem pewna, że od ostatniej miesiączki, to na ostatniej wizycie lekarz mnie trochę zamotał, mówiąc, że jestem w 7. tyg. Bo policzył od zapłodnienia i mam wrażenie, że sam nie był tego świadomy, że tak uczynił... A ja mam tylko dodatkową zagwozdkę :P:P:P
***
Ja.. niecierpliwa mama... przytulam Cię mój Maluszku.... Rośnij sobie zdrowo i spokojnie... Masz tam, gdzie jesteś wszystko, co Ci potrzeba, prawda? Uśmiecham się do Ciebie i już bardzo Cię kocham!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz