Trzecia. Być może ostatnia. Wreszcie daje się sobą nacieszyć. Tym wspaniałym uczuciem kopniaków od środka. Tymi uderzeniami w pęcherz i żebra, które w gruncie rzeczy są takie pocieszne :) Odczucia darowane tylko matce!
Końcówka 37. tyg daje spokój. Daje o wiele więcej spokoju, bo zawsze przecież może być różnie.. Ale ten - taki kontakt z Trzecim daje mi chyba teraz najwięcej radości. :) W nocy śpi razem ze mną. I choć właśnie jego aktywność mnie nie budzi to i tak już słabo i krótko śpię. A rankiem uśmiecham się na jego wygibasy no i przez cały dzień! Szkoda, że to się zapomina :)
I cóż... z wielu powodów cieszę się, że widać kres, ale z drugiej strony... jakoś nie myślę o tym, żeby to było JUŻ! Jak najszybciej. Chyba dobrze jest jak jest...
Choć dwa dni temu urodziła się trzecia córa mojej siostry. Wczoraj ją widziałam i znów sobie uświadomiłam, że zapomniałam jakie te maluszki to kruszynki!!! Przepiękna, przesłodka Helenka do schrupania. :)
No a mój syndrom wicia gniazda uciszył się na rzecz książek, które wypożyczyłam, po porodach domowych Ireny Chołuj, czytam o kryzysach narodzin w książce Sheili Kitzinger. Jestem po dwóch bezproblemowych cesarkach, a książka otwiera mi oczy na mega problemy wielu matek..... Poza tym przypadkiem na youtubie trafiłam na serial dokumentalny POŁOŻNE. Nie mogłam się oderwać... 6 czy 7 godzinnych odcinków obejrzałam w dwa dni. I byłam bardzo nie pocieszona, że więcej nie ma! Okazało się, że to drugi sezon. Teraz jeszcze czasem włączę pierwszy sezon w wersji anglojęzycznej, a to w moim wykonaniu wielki wyczyn :) Bardzo żałuję, że tej przyjemności starczyło na tak krótko...
Tak więc widzę. Tematyka mnie jara... Nieprzerwanie.. Ale czy coś z tego będzie? Rozmawiałam któregoś dnia z M. Chyba nie za bardzo sobie wyobraża, że robię tylko to.. Chyba zbyt mała szansa na realny zarobek i coś wnoszący do naszego budżetu.. A ja sobie po cichu myślę czy myślałam, że jak go teraz nie ma całe dnie, uda mu się wreszcie coś ciekawego rozkręcić, rzuci w końcu te szkoły i zarobi wreszcie trochę więcej, a ja będę pracować bardziej dla przyjemności :P
Ale cóż. Fantazja chyba za bardzo mnie poniosła!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz