piątek, 10 lutego 2017

Sen.

Odkąd w moim życiu pojawiły się dzieci temat snu przewija się non stop... Najpierw była mała Pozioma, która zdecydowanie od pierwszych chwil swojego życia jest nocnym markiem. Zawsze usypiała późno. Niejednokrotnie usypiała po prostu później niż my... Nam film się urywał a ona po łóżku jeszcze się kręciła...

I tak jest do teraz; trudno ją rano obudzić, a wieczorem uśpić... Z drzemek dziennych szybko zrezygnowała, ale może to i dobrze, bo 2h snu w dzień skutkowały jeszcze dłuższym usypianiem na wieczór...  Dlatego jak w ostatnim tygodniu zaczęła po 18.00 pytać kiedy idziemy spać i po 19.00 zasypiać przestraszyłam się czy z nią wszystko OK. Ale to chyba po chorobie organizm domaga się snu, bo budzi się wypoczęta i uśmiechnięta... Tylko pada trochę wcześniej ;-)

Lolek nie był trudny do usypiania. Chętnie nadal śpi w dzień, a wieczory cóż... Raz wcześniej raz później. W zależności od wielu innych czynników, a niejednokrotnie naszych rodzicielskich błędów :P
Ale rano zawsze budzi się uśmiechnięty. Długo była to niestety 5.00-6.00 rano...

Jedno mają wspólne. Wciąż w nocy przychodzą do naszego łóżka. Oboje chcą przytulać się do mnie. Sprawiają, że niejednokrotnie nie mam miejsca, żeby zmienić pozycję, a że śpię bardzo czujnie. To prostu przez niech - NIE ŚPIĘ!!!!

I cóż od ponad 4 lat jestem po prostu niewyspana, o czym pisałam już chyba nie raz...  Zdarzają się pojedyncze spokojne noce, gdy np. M. wyjedzie z nimi do swoich rodziców. Ale cóż znaczą dwie noce? Tu trzeba ciągłości, żeby organizm na nowo przyzwyczaił się do normalności....

Takie mam marzenia. Szczególnie dziś, gdy noc w połowie była nieprzespana, bo Zuz kręciła się nader dużo, szepcząc mi do ucha, że jej nie przytulam... :/

A  w tym tygodniu jestem na zwolnieniu... Standard - chorujemy raz mocniej raz lżej. I cóż mi Pani dr między innymi powiedziała? Że powinnam się wysypać. Minimum 12h!

HA

HA

HA

HA.....


Ale powiedziała właśnie to, co zawsze czułam, odkąd mam dzieci choruje dość często, odkąd mam dzieci często jestem zmęczona. Mój organizm jest nieodporny. Wszystkie te wit. C i D i tran i inne cuda to po prostu na nic się nie zdaje...

Kiedyś może wrócą dobre czasy :)  Na razie mam tylko marzenia....




****

Co do wcześniejszego tematu i pewnej Ilony, była to naprawdę tylko przestroga. Temat się skończył, ona też się nie odzywa, nic na nowo nie próbuje... Gdzieś tam mam w głowie całą tą sytuację, ale już tak się nie boję.. :)

3 komentarze: