poniedziałek, 24 października 2016

Miesiące.

Bo niby nie zmienia się nic a zmienia się wszystko.

Bo przecież jeszcze wczoraj tak niewiele umieli, tacy byli malutcy, a dziś takie one wyszczekane. Tak bardzo się różnią, tak bardzo inaczej rozwijają... I sama się do siebie uśmiecham, że tak często przyłapuję siebie przy zachwycie nad nimi. Za to, że po prostu SĄ.



Wiem, że nie ma matek idealnych, nie ma idealnych żon. Ale swojego niezadowolenia nad sobą nie potrafię przemóc. A najgorzej, gdy próbuję coś zmienić i g... mi z tego wychodzi...

Jeśli chodzi o katary, jesienną deprechę nad brakiem słońca i krótkim dniem to bez zmian. Historia zatoczyła koło. Tylko może podeszłam do tego z większą rezerwą i myślą "ha! mam już w tym doświadczenie!". Trochę łatwiej. Trochę mniej dołów przez to.

Była próba Trzeciego. Tuż tuż przed chwilą. Znając swój organizm myślałam, że poczułam sam moment zagnieżdżenia, a potem samo już wszystko się sklejało. Z jednej strony nie chciałam się nakręcać, ale jak po 31 dniach znowu jednak przyszedł okres, to aż nie mogłam uwierzyć, że jednak się pomyliłam i że choć to już byłoby trzecie, to jednak mocno zabolał jego brak!!!! Pustka i niedowierzanie...  I teraz wiem, że bardzo chcę... Chcemy... Choć z drugiej strony wiem, że wiąże się to z takim hardcorem... A jednak pragnę... Nie myślę o cukrzycy ciążowej, cesarce, bólu, płaczu, bez słów czy coś boli, czy zimno czy gorąco, czy jeść...

Nocy ciągle nie przesypiam, więc to akurat bez zmian ;-)  z pieluch jeszcze nie wyszliśmy to też nic nowego :P no i karmienie prawie byłoby ciągłością więc cóż...

Najważniejsze, że dwójka już na tyle samodzielna, że chce się myśleć o Trzecim. Może i moja obecność w domu przyspieszy budowę naszego Domu. Bo na razie końca nie widać.... A tak bardzo nie widać, że ani trochę nie mogę uwierzyć, że kiedyś tam zamieszkam... Nie wiem nadal czy nas na ten Dom stać... Na razie M. widzę, że oszczędza jak może! Robi wszystko sam, albo z braćmi i ojcem. A to naprawdę duża oszczędność... Szkoda tylko, że nie ma czasu :P:P A całe wakacje to właściwie przesiedział z dziećmi... Bo matka w pracy...

A praca dobija mnie coraz bardziej, jest coraz więcej irracjonalnych decyzji mojego szefostwa, które sprawiają, że każdy dzień, gdy nie muszę tam przebywać jest wybawieniem. No i ta myśl, że dzieci powinny mieć mamę. Ta... wolny zawód, praca z pasją.... Ciągle mam w głowie DOULĘ. To jest coś, co naprawdę chciałabym robić, ale czy kiedykolwiek będę miała tyle jaj, żeby rzucić pracę w budżetówce? Zarobki nie powalają, ale są stałe, a z doulowania też bym się pewnie nie utrzymała... A M. coraz częściej mówi do mnie, żebym zmieniła pracę, ta... łatwo się mówi... Choć on naprawdę... próbuje w wielu miejscach naraz.. i jakoś samo się trafia....

Najbardziej... może nie boli, ale czasem, wkurza. Że inni z palcem w d... utrzymują taki dom, mają dwa samochody, a my jak takie bidoki...przez ten kredyt, to na styk do końca miesiąca, dziecku czy sobie ubranie kupuje się jak naprawdę potrzeba...

Owszem... nie chcę męża z kasą, ale nieobecnego dniami i nocami, ale ta dysproporcja czasem naprawdę przytłacza... Bo przecież nie wszyscy żyją godnie kosztem całych dni w pracy...


I tak z tymi myślami borykam się z dnia na dzień. Z miesiąca na miesiąc.  Z kolejną anginą, choć pierwszą w tym sezonie :) Z nie-dającym-się-sprzątnąć bałaganem. Ciągle zmęczona, zbyt często smutna.

Chciałabym schudnąć, być bardziej aktywna, mieć więcej sił i czasu dla znajomych.

Ale najbardziej chciałabym się więcej uśmiechać. I to jest najważniejszy plan do wykonania. Nie wiem tylko czy najłatwiejszy czy najtrudniejszy...

12 komentarzy:

  1. Bo Twoje Trzecie chce isc rowno z moim Drugim i Miletty Pierwszym, żeby smutno samemu nie było. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo chętnie będę przeżywać ciążę z Wami :)), ale Zuzia miała ponad rok jak byłam gotowa na kolejne, więc albo się streszczasz z rodzeństwem dla Pisklaka albo zlituj się i nie każ mi tyle czekać! :)))

      Usuń
    2. A z tym to do moich jajników trzeba uderzać, mnie namawiać nie musisz.:p

      Usuń
    3. Aaaa:) nie no to tak to się zgodze. W miarę wyrównana walka :) Niech moc komórek jajowych będzie z nami!!!!

      Usuń
  2. Jestem bardzo za! :D

    Miłości... - witam Cię tak oficjalnie ;) Pierwszy raz tu komentuję, ale przeczytałam całego bloga, od deski do deski.
    Tego czasu spędzanego razem życzę Wam jak najwięcej. Co tam bałagan...! Od nieładu jeszcze nikt nie umarł ;p A wspólne Wasze rodzinne chwile we Czwórkę (a wkrótce oby w Piątkę!) są o wiele cenniejsze niż super wysprzątane cztery kąty, za to kosztem normalnych, ciepłych relacji.
    Powodzenia w staraniach o Trzecie! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam i dziękuję!!!! Nie wiem czy jestem bardzo warta uwagi, ale chłonę każde dobre słowo!!!
      A Tobie rozumiem - trzeba życzyć powodzenia w staraniu o Dzieciątko! :)

      Usuń
    2. Jesteś bardzo warta uwagi, nawet w to nie wątp! :)
      Tak, dziękuję! Wierzę, że stanie się to w najlepszym czasie. :)

      Usuń
    3. No to może teraz mi pójdzie z tą kolejną próbą powrotu...

      Usuń
  3. Miłości ja też ciągle jestem i chłonę każdy Twój wpis :)))

    OdpowiedzUsuń