Nie wiem czy bardziej nie chce mi się, bo jest mi tak łatwiej, czy bardziej się boję. Ale wiele składowych, wręcz zmusza mnie by Karol i moja pierś zaczęły funkcjonować na innych zasadach ehm.. przyjaźni...
Co śmieszne, przy Poziomie w tym wieku przygoda z karmieniem się kończyła. Czułam to ja, czułam że więcej już nie dam rady, a i tak dałam więcej niż planowałam. Przez te jej problemy i bóle brzucha wiele miałam granicznych momentów. Więc dumna byłam, że i tak to przetrwałam. Aż w końcu jej alergia nie-wiadomo-na-co, mój powrót do pracy- sprawiły, że we wrześniu powiedziałam KONIEC.
A teraz? Karol dalej wydaje mi się taki malutki (syndrom ostatniego dziecka....) czuję, że moje mleko to samo dobro... Najlepsze lekarstwo, najlepsze utulenie itp itd.....
Jedno się jednak nie zmieniło, męczy mnie, a wręcz nie mogę tego znieść, gdy dziecko jest tak duże, że z piersi potrafi już sobie zrobić zabawkę.
Nie wiem ile jeszcze będę karmić... Biegające i ssające dziecko mnie przeraża. Więc zapewne będzie to jeszcze kilka dobrych miesięcy...
Na tą chwilę Karol zasypia praktycznie tylko przy piersi, drzemka w dzień czy obowiązkowo na noc. Po pierwszej pobudce w nocy śpi już z nami i zajmuje sporo miejsca.... W wakacje czasem było to nie lada problemem. Były noce, które doprowadzały nas do mega wkurzenia, a nie wypoczynku... Nad ranem nie uspokaja się już inaczej jak ciągle ssąc i zmieniając pozycje - z prawej na lewą, z lewej na prawą - co sprawia, że od 4.00-5.00 nie śpię tylko czuwam i przekręcam się wedle jego potrzeb. "Najlepsze" jest jego zasypianie czasem wręcz ze staniem na głowie - tak się ustawia. No akrobacje są przeróżne. Aż dziwie się, że tak mało było ugryzień z jego strony tymi 8 zębiskami:)
Jeszcze do niedawna każde inne jedzenie było be. Ostatnio widzę, że mleczka mamusi żąda przede wszystkim na spanie.. Także dorasta do normalnego jedzenia. A że pierwszy rok to moje mleko miało być podstawą żywienia, to było. I aż się dziwię, że byłam zawsze na zawołanie.... Żadnych dłuższych wypadów bez dziecka.... Ale już pisałam, że długo bez nich nie wytrzymuję... :)
No ale sprawy się rypią, bo wracam do pracy i nie ja usypiać będę w dzień, od ponad roku nie przespałam nocy i są chwile, że jestem zoombie, a jak dojdzie do tego 7h pracy (ha! karmię i godzina mniej pracy mi się należy!), to będzie podwójnie kiepsko... Do tego jeszcze operacja, do której musimy być na czczo.... Jak mu nie dać cycka?? Kiedy on nad ranem jest przy piersi cały czas - to jedyny usypiacz jego....
Dlatego od poniedziałku muszę wdrożyć nowy plan, który przekładam i przekładam.... Zasypiamy bez.... Boję się chyba bardziej - niż mi się nie chcę.
"Jedno się jednak nie zmieniło, męczy mnie, a wręcz nie mogę tego znieść, gdy dziecko jest tak duże, że z piersi potrafi już sobie zrobić zabawkę"
OdpowiedzUsuńO! A każdy mi zawsze w takich kwestiach rzuca coś w stylu, że zobaczę, jak swoje będę miała, a jednak widać to się wcale nie musi zmienić
Ciągle naokoło pytają kiedy skończę karmić więc i tak długo to robię. No ale są matki które karmią o wiele dłużej. Więc wszystko indywidualną kwestia. No ja psychicznie już długo nie dam rady. Choć jak wiem jakim dobrem jest mleczko to trochę mi szkoda. ;) Ale czuje się już zle tak momentami ciagana na wszystkie strony.
UsuńJak kto inny będzie kładł spać Karolka, to i bez cycka zaśnie, nie bój się:) Adaś też tylko przy cycu u mnie zasypia... ale i mąż potrafi go utulić, kiedy musi.
OdpowiedzUsuńJa też mam opory przed karmieniem dużego dziecka... ale Adaś malutki i chcę karmić do wiosny. Później być może będę mu ściągać mleko do kubeczka? :) A w ogóle to mi się ciągle też wydaje, że Adaś to nigdy nie urośnie:)
W ogóle to wyczucie mialam z tym komentarzem "co u Was słychać" :)
No wyczucie to miałaś naprawdę!:) a ja oczywiście muszę zrewidowac plany Bo Zuzia gluta ma od niedzieli. Siedzi więc z nami w domu. Karolek też podziebiony. A operacja coraz bliżej :( musimy się wyleczyć. A co leczy lepiej niż mamine mleko? I bybusypiac w spokoju. Bez karmienia. Też nie mam jak z dwójką w domu...
UsuńU nas tak samo! Antek też maa gluta od niedzieli! I Adaś też przeziębiony, i ja też umieram powolutku:| Ja chciałabym zlikwidować lub choćby zminimalizować nocne karmienia bo mnie to męczy strasznie już... Ale też zawsze myślę- a co lepsze niż mamine mleko? A tu przedszkole i wirusy które Antek przynosi... Trochę szkoda mi tych karmień. I co noc przygotowuję kubek z wodą żeby zamiast cyca wodę dawać, i co noc ta woda jest nietknięta;P Ale już ledwo żyje bo Adaś kilka razy w nocy wstaje... Nie zasypia od razu, tylko po jedzeniu jeszcze trzeba go polulać... I ja po prostu nie marzę o niczym innym, jak przespanej nocy, zwłaszcza teraz, kiedy doszły mi obowiązki związane z zawożeniem i odbieraniem Antka z przedszkola... Więc chyba się zepnę żeby mieć to za sobą.. On w końcu już ma 14 miesięcy :|
Usuń