Post o relacjach z M. czeka... Na razie przyszła pora na remont!
Ojojoj! Dzieje się. I na szczęście się dzieje. Jestem póki co pełna wiary, że wszystko się uda na czas ;-) Na razie w toku pierwszy element - składanie szafy wnękowej w przyszłym pokoju Zuzi. M. postanowił, że nie będziemy jej robić na zamówienie, tylko złoży ją sam! Byłam pewna obaw, bo przecież nigdy tego nie robił, a my mamy z tym funkcjonować dość często, musi być więc zrobione dobrze... Potem jakoś oswajałam się z tą myślą.. Szczególnie, że nadal mamy w marzeniach wyprowadzenie się na swoje... Większe niż dwa pokoje.... Więc robienie szafy stałoby się dobrą nauką.. ;-)
Na zrobienie szafy dał sobie dwa dni... Jak dla mnie to mało - dziś mija trzeci dzień, ale i tak nie jest źle z postępami prac, właściwie ma się ku końcowi :D Gdyby nie krzywe ściany w dwa dni na pewno byłoby złożone. Ale ponoć nikt nie ma równych ścian? W ogóle czuję, że reszta remontu będzie już z górki. Pomalowanie ścian w dwóch pokojach, kupienie wykładziny dla Zuzi, nam narożnika do spania (musieliśmy się pożegnać z naszym dużym łóżkiem chlip chlip) - a to już wybrane, złożenie nowego łóżka dla Zuzi i ustawienie na nowy sposób mebli w naszym sypialnio - salonie.
Do pomocy przyjechał brat. Było to oczywiste i zrozumiałe dla mnie, ale jak okazało się, że przyjeżdża z dwójką swoich dzieci wkurzyłam się - a raczej oświadczyłam, że ja ich niańczyć nie będę, bo jest tu co robić. 6- letni chrześniak M. może i trochę się nudzi. Ale 17-letnia bratanica okazała się super niańką dla Zuz. Nie dość, że bałam się, że będę miała na głowie obiady, spanie w syfie remontu, Zuz, to jeszcze wypełnianie czasu im. Tymczasem... Zuz lgnie do niej, wcale nie czuję praktycznie z Małą problemu! Ogarniam bez problemu kuchnię; łazienkę, bo pokoje to cóż.... Nie ma jak!!!! Także tym razem za moje obawy i nerw biję się w pierś!
Młoda ma tylko jakąś biegunkę, dzień drugi. Miałam nadzieję, że jednodniowa, ale dziś jak mnie nie było jadła niby normalnie i... było co było. Całkowite przejście na suche bułeczki i ryżyk i tego typu... Mam nadzieję, że przejdzie raz dwa. Bo jak nikt - nie lubimy chorować, bo się zaraz przejmujemy bardzo bardzo co z tego będzie.
Coś jest w powietrzu, bo ostatnio duża część rodziny ma problemy jelitowe. Zdrowia dla małej :) PS. Jeśli chcesz wyślę zaproszenie na bloga bo widziałam że raz mnie odwiedziłaś a teraz jest prywatny
OdpowiedzUsuńCzy u Ciebie wszystko w porzadku ?
OdpowiedzUsuńzaraz postaram się coś napisać
Usuń