poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Odzywając się.

Żyjemy. Raz lepiej, raz gorzej.
Czekamy. Miałam w tamtym tygodniu wizytę. Przeszły mi ostatnio już wszystkie bóle, co mnie głupeczka zamiast cieszyć sprawiało, że zaczęłam myśleć, że może Malec.... Że go już.... Ale na USG biło mu serduszko, leżał sobie :))) Więc uspokoiłam się! A teraz czekam na ruchy, żeby codziennie się z nim witać, bo to najpiękniejsze, co matce trafia się w ciąży. Ruchy maluszka, które w taki sposób może odczuć tylko ona. Codziennie!!! Niby drugie dziecko łatwiej mamie odczuć, szybciej. Więc czekam, czekam, bo to już już, zaraz :) Już od tygodnia kładę rękę na brzuchu i czekam ;-)

My jakiś mamy gorszy czas, czuję, że jakieś nierozwiązane sprawy są, że ta moja miłość to jakaś taka kulawa. Gdzieś wyblakła, nie czuje radości dnia codziennego, tylko natłok obowiązków, których dla mnie samej jest aż nadto...
Jeszcze tata w szpitalu, bo miał operacje i mama sama nie daje rady, wiec Zuz wożona do mamy i tam z moją siostrą razem jakoś... Więc my po pracy też tam jeździmy i jakoś to wszystko się przedłuża, a to coś jeszcze pomagamy, a to po prostu z mamą jesteśmy.. I zajeżdżamy do domu wymordowani i tak z dnia na dzień nie mamy czasu dla siebie.... Mijamy się i chyba nie dogadujemy tak jak powinniśmy... Nie wyobrażam sobie życia bez M., ale ostatnio chyba nie umiem okazywać mu miłości... Bo sama nie wiem co czuję i dlaczego tak, a nie inaczej...
Czy to natłok spraw i zbyt częste denerwowanie się na niego?
Czy co?
Nie chcę, żeby tak było!

Bo patrze na tą Zuzinkę i ogarnia mnie takie ciepło, gdy jest wyspana i nic jej nie dolega jest tak wspaniałym Aniołeczkiem, że zapomina się o wszystkim złym. Jej uśmiech, jej pomysły.. :) jak jest z tatą, a ja wychodzę, to żegna mnie "pa pa" i nic nie marudzi! Jak wychodzimy od babci, nakłada butki, kurtkę i leci sama przytulić się na "do widzenia". jak robi to taki mały bąbel, to naprawdę to rozczula. :) A jak uwielbia karmić pieska mojej mamy! Żeby jej z rączki psina jadła. Czasem oddaje swoje kanapeczki ;-)
Pewnie nie wszyscy rodzice maja takiego shiza, ale ja nie wyobrażam sobie, żeby dzień w dzień nie zadziwiać się nad mądrością i nowymi umiejętnościami swoich dzieci. To wspaniały cud rozwoju. Czegoś nie umie, nie pojmuje... A nagle pewnego dnia zrobi coś takiego, że szczena opada. I potem staje się to normalnym zachowaniem :)
Dalej tylko nie radzę sobie z jej alergią, ostatnio kupiłam jej kaszę z mlekiem od razu (w sensie, że żadne HA) i jest OK. Jajko jest podejrzane,  poza tym pomidor, papryka.. I reszta niby powinna być w porządku. A jest tak, ze raz jest spoko, a innego dnia niby nie zje nic nowego, podejrzanego, a policzki czerwone!!! I przykro mi, że nie umiem dobrze, restrykcyjnie kontrolować składu wszystkiego, co mała zje... Ale ciągle żyję nadzieją tego, co kiedyś napisała mi Tulippa, że i ona tak miała jak była Mała, że i Zuz w końcu mina rumieńce raz na zawsze. :)
Jutro wizyta u alergologa... jeszcze nie wiem co jej do końca powiemy... :/

5 komentarzy:

  1. A już zastanawiałam się co u Was słychać:)
    Wszystkie złe myśli wyrzuć z głowy, ciesz się że bóle się uspokoiły:) Pewnie 1 trymestr minął i dlatego czujesz się lepiej, ja czekam że u mnie też tak może będzie:) Bo na razie dupa.
    u nas alergię na szczęście pożegnaliśmy, Antek już nawet normalne krowie mleko pije, jedyne po czym go mocno wysypało to serek danio, nie wiem co oni tam ładują:/
    Ale kuzynka długo walczyła z alergią u córeczki, i wtej chwili mała ma 3 latka i je już wszystko. Więc mam nadzieję, że i u Was przejdzie...
    A co do reszty... wiesz, ja też ostatnio okropna jestem dla mojego czasem. Hormony... Ciąża to jednak trudny czas dla kobiety, a Ty jeszcze masz tak wiele problemów poza tym, obowiązki, pracę... Nie wiem, może jakbyś poszła na zwolnienie byłoby Ci łatwiej? :)
    Trzymaj się kochana ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...coraz częściej to rozważam.. pewnie i tak najwyżej pociągnę miesiąc, półtora.. :)

      a z alergią liczę, że przejdzie, bo ja chyba nie nadaje się na matkę dziecka alergika... :P

      Usuń
  2. Może z ta alergią jest tak, że w róznych miejscach kupujesz warzywa i różnie są pryskane, czy coś innego dodają. To może być to.. Tak było w Męża rodzinie. Najlepiej kupować warzywa czy owoce u tego samego sprzedawcy/ tym samym sklepie.
    Trzymaj się ! :*

    http://czekamynacud.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też własnie beirzemy to pod uwagę. Że wystarczy, że jakis owoc. Warzywo jest czyms pryskane, jest troche inne niż zwykle i juz uczulenie wyskoczyło..

      Usuń
  3. Alergie to ciężka sprawa... U nas już się zaczęło, od mleka...

    OdpowiedzUsuń