Dzień - noc, noc - dzień. Praca - dom, weekend, święta, popołudnia. Obiad, zakupy i przygotowania..... Mycie, usypianie. Tydzień, rok, całe życie.
Czy to ma aby naprawdę sens? Ciągła gonitwa za czasem, za pieniądzem, żeby żyć móc. Żeby w tym całym zamieszaniu i zmęczeniu odnajdywać CHWILE. Wytchnienia i odpoczynku. Chwile. Bo jak tu mówić o życiu pełną piersią, kiedy wychodzisz z domu nocą i nocą wracasz. Padnięta, zmęczona.... Większość swojego życia spędza się w pracy - z obcymi ludźmi - zamiast z kochającą rodziną. I często się pytam czemu ten świat jest tak durnie ułożony? Że musimy wybierać między wychowaniem dzieci a zarabianiem pieniędzy. Że nie mamy czasu na relacje, bo wciąż tyle zadań i wciąż jesteśmy z czymś w plecy.
Bo przyszły święta, a ja nie liczę na odpoczynek - czas spędzony w gronie rodzinnym - bo ciągle trzeba będzie coś. A w pracy będę nawet w wigilię. 'Niewiadomodoktórej'.
Bo mój M. próbuje rozgryźć mnie i moje potrzeby. Skonfrontować to z potrzebami swoimi. Bo ja ciągle, że nie. Że właściwie tego być nie musi. Bo jak jestem padnięta i zmęczona. TO NIE CHCE MI SIĘ NIC. Tylko spać!
I nagle wieczór niedzielny. Zuziolec śpi od 20.00, bo w dzień drzemki nie uświadczyła. My wolni...
A ja czuję się jak młoda mężatka. Wolna, spokojna i niezatroskana. Odprężona.. A dzięki niemu.............. Latająca chyba po kosmosie!!!! Naćpana i pijana w jednym. Wariactwo.
Tak to ja mogę nawet codziennie!!!
Ale na to potrzeba trochę więcej czasu....
Tylko, że codziennie... Sen przychodzi do łóżka prędzej niż M....
Kochanie, cieszcie się, że jednak zdarzają się takie dni z kosmosem! Ja wiem, że to mało... Ale może z czasem, może wraz z nadejściem wiosny odzyskasz równowagę, nabierzesz więcej energii... Wszystko będzie na swoim miejscu.
OdpowiedzUsuńTego życzę Ci w nadchodzącym roku, a jeszcze w tym cudownych, spokojnych (mimo wszystko!) Świąt!