Bąbelku... tak trudno mi do Ciebie mowić, wierzyć w Ciebie... Bo nie widzę Ciebie, nie czuję.... Nie wiem czemu tak mi trudno uwierzyć w Twoje istnienie... Nie wiem czemu krępują mnie pytania o ciążę, mówienie innych, że muszę o Ciebie dbać... Boję się, że pójdę na USG a tam... Ciebie nie będzie?? Czy możliwe, żeby tylko mi się wydawało?? Wydawało mi się, że jesteś??
Już w środę mam nadzieję wszystko się wyjaśni. Zobaczę Ciebie, twoje rączki, nóżki i jak się ruszasz po moim brzuszku. I jak bije Ci serduszko!!! :) Już sie nikomu nie będę bała powiedzieć o Tobie!!! Bo będę widzieć, że tam jesteś!!! Staram się Cię kochać, bo bardzo Ciebie pragnęłam, staram się Ciebie kochać - jak tylko można kochać kogoś, kogo się nigdy nie widziało ani nie czuło.
Modlę się o Twoje zdrowie i opiekę Maryi, bo nie wiem czy ja teraz potrafię dobrze się Tobą opiekować...
Wybacz mi moją niepewność, ale to wszystko dlatego, że niemożliwe stało się możliwe i naprawdę czasem trudno uwierzyć w cuda... Chce się ich dotknąć...
Z perspektywy czasu, staranie się o Ciebie przez rok z kawałkiem, to wcale nie jest dużo, ale ja przecież już powoli przyzwyczajałam się do myśli, że to się nigdy nie uda.
Bąbelku... jesteś największym cudem w naszym życiu! Bo jestes tam, prawda? Cały i zdrowy!!!!
Jeszcze tylko 2 dni... i nam pomachasz ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz