Powoli szukam sponsora na chusteczki higieniczne. Idą jak woda.
Nie wychodzimy z chorób. No totalnie nas to opanowało i nieustannie przegrywamy. Padłam już nawet i ja, co zawsze trzymam się najdłużej i wiele mnie omija. Po tygodniu w pracy - kolejny tydzień na zwolnieniu. Ale czy można się kurować, gdy obowiązków więcej niż doba ma godzin? Także ta jesień i zima nie będą łatwe.
Za oknem zapewne ostatnie słoneczne i w miarę ciepłe dni, a Lolek najbardziej choruje i wychodzić nie może i świruje w domu. Ale jak już z nim wyjdę to zaraz potem gorzej tylko... A walczymy, żeby antybiotyku nie dostać. Także tak to. Mega chorowicie.
Wkurzam się na to wszystko bo ile można chorować? A jak do zwykłego braku sił, dochodzi jeszce brak sił i ból głowy z powodu choroby to jest dołująco do kwadratu. Ale z drugiej strony czym jest głupie przeziębienie (nawet ciągnące się bez ustanku) wobec problemów zdrowotnych jakie mają niektórzy? I własne sumienie beszta mnie w myślach.
Bo ja bym naprawdę chciała umieć na to wszystko zaradzić, chciałabym umieć zmienić to nieprzyjemne w przyjemne. Znaleźć rozwiązanie. Ale mam w głowie tylko pustkę. Bo pomimo tylu zabiegów, lekarstw katar nie mija. Dochodzi kaszel. I trwa. Jak minie to tylko po to, by wzmóc na sile, gdy nowe zarazki serwuje rodzeństwo. Na zdecydowanie zbyt wiele pytań nie ma odpowiedzi!
I brak energii mnie powala. Pokonuje. Jestem więc wylogowana. Z chusteczką higieniczną w ręku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz