Jeszcze bardzo dobrze pamiętam jak byłam przerażona zasypianiem Poziomki. Tylko przy cycku albo na dworze. Bałam się co będzie gdy nadejdzie zima i tak mroźne dni, że nie będzie można z nią wyjść na dwór... Jak ona zaśnie? Ona będzie cały dzień marudna i niewyspana.. Spędzało mi to sen z powiek...
Aż tu nagle... zaczęło się okazywać, że Młoda potrafi zasypiać sama w łóżeczku. Czasem nawet wieczorem włożona do łóżeczka z otwartymi oczami potrafi bez szemrania.. pójść spać! Często w ciągu dnia jednak pomarudzi, pokwili, popłacze, ale zaśnie.. czasem wieczorami potrafi zrobić niezły koncert, aż serce ściska z bólu, że zasypia z tak mokrymi oczami i z takim wrzaskiem... Ale brakuje pomysłów, gdy jeść już nie chce - więc najedzona, a pierś to nawet nie ssie tylko gryzie... Nic tylko położyć do łóżeczka i uświadomić, że bez cycuszka też da się zasnąć..
Ale i tak najpiękniejsze są te widoki.. Gdy rano, już właściwie o ustalonej porze tak leży w łóżeczku.. Oczka coraz mniejsze... pokwili... może popłacze... popatrzy... posłucha, gdy śpiewam jej "luli luli luli... luli luli la..."
Taka błogość w mojej duszy, że Poziomeczka sobie zasypia... Ja będę miała chwilę oddechu...