czwartek, 11 września 2014

9 dni życia.

Nie wiem czy robię przestępstwo siedząc tutaj. Pijać kawę Inkę i zajadając herbatniki.... Bo chyba będąc sama ze śpiącym bąblem powinnam zająć się domem. Tym co "czeka" na taką chwilę wolnego właśnie... No dobrze, ale to za chwileczkę....

Jak nam idzie z początku? Całkiem nieźle, ale to chyba tylko dlatego, że M. mam tydzień zwolnienia na mnie. Zuzia ma kompana do zabaw a ja pomocnika... Od poniedziałku normalne życie wszystko zweryfikuje... Póki co czuję się całkiem wyspana i ogarnięta :) Małe pięknie śpi i nie ma wielkich wymagań. Nawet mnie zadziwia fakt, że nie muszę być do niego specjalnie z niczym przygotowana, wystarczy cyc! Już zapomniałam o tej prostocie :) Jem ostrożnie, ale bólów brzuszka póki co nie miewamy. Jakie to cudowne uczucie!!! Zuzaczek jest tak cudowną siostrzyczką. Chętnie pomaga/przeszkadza przy przebieraniu, kąpieli. I szczególnie rano po przebudzeniu jest cierpliwa, gdy karmię jej braciszka. Jej dorosłość zadziwia mnie każdego dnia. Choć jeszcze nieraz złapie mnie pewnie niezły nerw, gdy nie będę mogła ogarnąć potrzeb dwójki naraz.

A tak w ogóle, nie pisałam jeszcze, że jak rodził się Lolek okazało się, że jest trzy razy opętlony pępowiną - dwa razy wokół szyi i raz wokół tułowia. Jeju. Jak on by się narodził sn? Czy nie da się tego zobaczyć na usg?? Na moje i jego szczęście odbyło się cc bez stresu i w błogim spokoju....
Mamy tylko jeden z nim problem... Duży czy mały jeszcze się okaże.... Bo właśnie na ostatnim usg, po którym nota bene na drugi dzień wylądowałam w szpitalu wyszło, że Lolek ma zastoje w nerkach. Lekarz kazał się nie martwić, że z reguły sam mocz odpływa. Oczywiście neonatolodzy - choć to dla nich miała być informacja, bo mieli te zastoje sprawdzić - nie czytali zapewne opisu tego usg, my sami poprosiliśmy o sprawdzenie. No i wyszło, że mocz nie odpłynął... Przy okazji więc badanie i posiew moczu, ale nie wykazały one żadnego zakażenia.. Dlatego od razu po szpitalu zostaliśmy skierowani do poradni nefrologicznej. M. udało się zapisać już na miniony poniedziałek. Prywatnie oczywiście... Na diagnostykę jeszcze za wcześnie. Zobaczymy co będzie działo się dalej. N razie co 2 tyg. badanie moczu, co miesiąc posiew... Obserwowanie temp. ciała czy nie robi się jakieś zakażenie... No i skierowanie na usg do dobrego specjalisty... Chyba bardzo dobry - bo przytula za nie 170 zł.... Raz czuję spokój, raz się martwię. Ale liczę, że wszystko będzie dobrze i szybko się z tego wykaraskamy. Że przyczyna jest dość błaha i może samo ustąpi??

Były ciepłe dni, więc i spacery zaliczone. Ale młodego muszę szybko zachustować (na razie wydaje mi się taki maciupeńki). Bo w wózku wcale nie zasypia tylko płacze. Uspokaja się na rękach, odłożony zaraz się budzi. Tlen w ogóle nie działa na niego póki co usypiająco :P

A my na razie cieszymy się swoją wspólną obecnością :) Całej rodziny. :))) Szkoda tylko, że jesień przyszła...

1 komentarz: