środa, 3 grudnia 2014

Czy to możliwe?

Czy to możliwe żeby nie mieć żadnych pasji i zainteresowań?
Czy to możliwe, że nie tęskni się za niczym, czego teraz nie mogę, bo dzieci małe, bo dom do ogarnięcia...
Czy to możliwe, żeby nawet jak wytęży się swoje myślenie nie znaleźć nic co sprawiałoby radość i jeszcze robiąc to, znaleźć jakiś sposób na zarabianie pieniędzy?
Czy to możliwe, że nie ma rzeczy, która byłaby odskocznią od matkowania?

Przecież to niemożliwe, że Bóg nie dał mi żadnych talentów, które mogłabym rozwijać...

Gdzie popełniłam błąd? Tak tkwię sama w sobie. Odpoczywam w samotności. Ciągnie mnie jedynie do robienia niczego - jak mam wszystkiego dość...

M. stając się ojcem, musiał póki co zrezygnować z tylu pasji, zainteresowań. Bo nie ma czasu, nie ma jak, nie ma gdzie.... On jest w tym wulkanem.... Tęskni...




A ja?

15 komentarzy:

  1. A blog? :) Tutaj piszesz tak piękne...
    A wspólnota? :)
    A może po prostu spełniasz się w byciu matką i niczego więcej Ci nie potrzeba?
    A może to po prostu taki martwy czas, że największą pasją jest nierobienie niczego? Bo też tak nieraz mam i miałam...
    I wkurza mnie czasem to parcie, żeby mieć jakąś pasję, hobby, bo inaczej to co? jesteśmy gorsze, czy o co chodzi? Wszystko ma swój czas i miejsce... i czasem jest czas, kiedy pragnie się tylko niczego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Ty masz pasje przecież. :p Piszesz, książki wydajesz...

      Usuń
    2. A z tym parciem... Na pewno to nie jest kwestia gorszy/lepszy i nie wiem, czy to parcie, czy troska o zdrowie psychiczne. ;) Ludzie bez zainteresowań są zazwyczaj zrzędliwi i wiecznie niezadowoleni (ci co zmuszają się do robienia czegoś, co im nie sprawia przyjemności zresztą też). Jak się ma coś ciekawego do roboty, to po pierwsze jest relaks, a po drugie, nie ma czasu na wyszukiwanie sobie problemów z kosmosu. (dlatego marynarzom dawno, dawno temu kazali śpiewać i tańczyć, jak ktoś nie chciał tańczyć, to miał biegać w te i wewte po pokładzie - żeby mieli zajęcie i się nie buntowali. Taka ciekawostka :p)

      Usuń
    3. Tak, teraz mam, ale jeszcze nie tak dawno nie mialam i czułam tak samo jak Miłości. I Wasze komentarze na blogu między innymi, że powinnam mieć coś swojego, jakieś hobby, wcale mi nie pomagało, bo ani na to siły nie miałam, ani ochoty, ani nie wiedziałam co by to miało być, bo w niczym nie uważałam się za dobrą. Nie uważałam nawet żebym była dobrą matką, a co dopiero jakieś inne rzeczy. I czułam się prawie jak jakiś niepełnowartościowy człowiek tylko dlatego że na tą chwilę nie robienłam nic prócz zajmowania się domem, chociaż przecież powinnam.
      A z czasem odnalazłam się w roli matki i znalazłam wtedy dopiero coś swojego, już z własnej potrzeby i bez presji.I znajduję tych rzeczy coraz więcej, ale bez parcia, że muszę i powinnam.
      Ze byłam zrzędliwa to swoją drogą, ale to ciśnienie żeby mieć pasję działało na mnie jeszcze gorzej, to jak powiedzieć osobie znerwicowanej że nie ma się denerwować bo nic się nie stało i dziwić się że wpada w jeszcze większą furię :P
      I moim zdaniem po prostu na wszystko jest czas. I jest czas, że na tą pasję nie ma siły ani ochoty, ani warunków. I najlepszą rozrywką jest po prostu nic nie robienie, bo rzadko się taki czas na nic zdarza i trzeba się nim nacieszyć. Teraz chwilowo też nic nie piszę, chociaż pomysły mam, ale wolę nic nie robić po prostu jak się nadarzy chwila wolnego;) A resztę czasu jaki mam muszę dzielić na inne rzeczy, na męża, na dzieci, na Boga i modlitwę, na to żeby obiad ugotować i się umyć, i wszystko jest kosztem czegoś.
      A marynarze to niestety inna bajka. Oni czasem miesiące spędzają patrząc w morze i nie mając zbyt wielu zajęć, bo ileż można podlogi szorować;P A matka zajęć ma cały dzień i o te chwile wolnego wcale łatwo nie jest:P

      Usuń
    4. No i dlatego piszę, że jak się nie ma siły ani ochoty, to bez sensu dla zasady sobie czegoś szukać, bo to nawet przyjemności wtedy nie bedzie sprawialo.
      Ani nikt Ci nigdy nie pisał, że jak nie masz hobby to Twoje życie nie ma sensu jest puste, nudne i bezwartościowe, bo tego nic nie zastąpi (jak to jest bez dziecka podobno;);), ani nikt nie sugerował, że jak nie wiesz, co by to miało być, to jesteś głupia i nic nie potrafisz. Każdy za to radził jakąś odskocznię, nawet nie tyle pasję, co odskocznie i coś dla siebie. Regenerowanie sił nie robiąc totalnie nic, to też jest "coś dla siebie".

      Usuń
    5. Ja czuje wlasnie czesto od M. takie parcie. A poza tym to wlasnoe myslalam ze bycie zona. Matka. Gospodynia domowa. Ze to mi w zyciu bedzie sprawiac ogormna frajde. Ale jak widze ze ciagle z czyms nie wyrabiam. Ze tyle rzeczy wcoaz odkladam na potem. Ze tak czesto sie denerwuje... Na balaganiarstwo M. Na marudzaca Zuz.. Wiec jak widze ze i to mi nie przynosi satusfakcji. Ze odpuszczam bo nie daje rady - a jako dobra gospodyni nie powinnam. To czuje sie takim sucharem i gniotem. Dzialajacym wciaz to samo. Co musi. I jak jeszcze czutam w necie jak jedna matka z druga znalazly dla siebie jakas nisze. Jakas odskocznie. I lubia co kochaja co potrafia i jeszcze na tym zarabiaja. to czuje sie wtedyjak ta ostatnia....

      Usuń
    6. Ej, nawet jakbyś szalenie uwielbiała dbać o dom, to i tak byś wychodziła z siebie, jak ktoś Ci zaraz burdel zrobi, bo to wkurza po prostu. :p marudzenie tak samo. Dużo to jest kwestia organizacji, ale nawet jak jesteś super zorganizowana, to ta sama rzecz raz Ci zajmie pół dnia, a raz godzinę, bo dzień jakiś taki, bo człowiek jakiś zamulony, bo coś tam. No i kto Ci powiedział, że jako dobra gospodyni nigdy nie możesz odpuszczać? Bo co się takiego stanie? Wiadomo, jeść trzeba, przebrać dziecko też. :p Ale inne rzeczy? Z pasją tak samo, co się takiego stanie, jak sobie odpoczniesz leżąc, zamiast jakoś super intelektualnie, czy aktywnie? Po co się tak na inne matki oglądasz?

      Jak M. leżał i musiałam sama na nas zarabiać, sama zajmować się domem i latać wkoło niego i pomagać się rehabilitować, to też sobie wymyśliłam, że wszystko będzie idealnie, tak bym się mogła chwalić, jaka jestem ogarnięta i zajebista;). Ale mi szybko przeszło.:p Mogłabym mieć wszystko na błysk i idealnie, bo da się. Tylko że ja wtedy jestem tak zdechła, że zabiłabym za każdy okruch i nieumytą szklankę. I co mi po pięknie ogarniętym domu i pracy, jakbym miała na wszystkich warczeć. :p. Więc zapowiedziałam, jak wszystko ma być na mojej głowie no to sorry, albo ma być super czysto albo miło. :p

      Usuń
    7. Ale ja wiem, że tego nikt nie mówi. Tylko tak się to odbiera, jak czujesz że nie dość, że nie radzisz sobie z tym, co jest Twoim obowiązkiem, a jeszcze czujesz ciśnienie, że powinnaś robić coś jeszcze więcej. To trochę tak jak kiedyś rozmawiałyśmy u Tulippy o tym, że z dzieckiem wszystko się da. No bo da się, tylko jak czujesz, że nie dajesz rady, to takie gadanie że da się wcale cię nie dopinguje, tylko dołuje, bo skoro inni potrafią, a ty nawet w podstawowych rzeczach zawodzisz, to może jesteś jakaś ułomna?
      Więc ja Miłości rozumiem bardzo. Bo tak miałam w tych początkach z Antkiem. I prawda, że teraz jakoś łatwiej się żyje jak się ma coś swojego. Ale czasem trzeba do tego też odpowiedniego czasu. Żeby po pierwsze odnaleźć się w tym, co ma się na codzień.
      Ja to akurat pieniędzy za moją ksiązkę jeszcze na oczy nie widziałam;P To symboliczna kwota jak na tyle pracy ile mnie to kosztowało.

      Usuń
    8. Problem w tym że czasem nawet nie masz wyboru czysto albo miło, bo po prostu same te podstawy, ogarnięcie dzieci, siebie, zajmuje tyle czasu, że nie dość że jesteś wyczerpana fizycznie, emocjonalnie, to w ogóle nie ma opcji, żeby zrobić coś dodatkowo, nawet kosztem bycia niemiłym, bo niemiła już jesteś po tych podstawach:p... Ja dopiero przed chwilą Antka przebrałam, bo od szóstej trzydzieści lulałam Adasia i tylko w międzyczasie tu klikałam z nim na rękach;P

      Usuń
    9. Też myślałam o tej rozmowie, że z dzieckiem wszystko się da. Wy obie byście o wiele zdrowsze były, jakbyście się tak nie oglądały na innych i nie porównywały kto, jak sobie radzi. :p

      Usuń
    10. No i właśnie, raz przebierzesz Antka o 12 i nie zrobisz nic innego, ale innym razem jesteś kombajn wielozadaniowy masz czas na robienie słoików i pichcenie, bo dzień był lepszy.
      Ja nie mam dzieci, ale miałam wtedy sto innych podstawowych rzeczy do zrobienia, których Ty nie musisz robić. Ktoś, kto ma czas na pasje, pewnie nie robi innej rzeczy, którą akurat Ty robisz. Każdy ma swoje rzeczy do roboty, każdy sobie radzi jak umie i nie ma co się porównywać.

      Usuń
    11. Wstawiam popcorn, bo się robi ciekawie:PPP
      Nie no żartuję, pewnie masz rację:) Tylko każdy ma swoje wady, słabe strony i ograniczone możliwości. I dlatego właśnie nie lubię takich uogólnień, że się wszystko da, i każdy musi mieć pasję, bo czasem po prostu się nie chce, albo się nie ma jak, albo się nie wie co, albo nie wiadomo jak zacząć, albo to nie ten moment, albo ma się inne zajęcia i naprawdę nie ma się do tego głowy, albo... no właśnie.
      Ciesz się że pod tym względem jesteś od nas zdrowsza, myślę że faktycznie to dużo ułatwia:)))

      Usuń
    12. Też nie lubię i dlatego radzę nie robić, jak się nie chce. :)

      No cóż. Przed tym nieszczęsnym soborem takich problemów na pewno nie było, rząd z tym nic nie robi, a w ogóle to ja się pytam, gdzie byli rodzice? :D (teraz możesz popcorn wstawiać :D)

      Usuń
  2. Niemożliwe, żeby Bóg Ci nie dał talentów. Najlepszy sposób, żeby je odkryć, to po prostu próbować nowe rzeczy. Coś w końcu się spodoba.:)
    Ale z drugiej strony, weź poprawkę na to, że jak człowiek jest zmęczony, to normalne, że mu się totalnie nic nie chce. Masz na siłę sobie szukać czegoś, jeśli nie masz ochoty? Bez sensu. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zbieram się i zbieram do tego komentarza, czasu brak. Weny brak. Więc będzie króciutko: a bycie Matką to nie jest pasja? POWOŁANIE. Najpiękniejsza pasja jaką umiem sobie wyobrazić! (Lejla ;) )

    OdpowiedzUsuń